Cześć!
Mam na imię Olcia. Na cukrzycę choruję prawie 5 lat. Niewiele osób wie o tym. Dlaczego? Nie wiem. Czuję się silną dziewczyną, która potrafi stawić czoła przeciwnościom, nie przejmuje się co mówią i myślą o niej inni. Ale boję się odrzucenia, sądzę, że jeśli się dowiedzą o tym będą się mnie brzydzić itp. Nigdy mnie to nie spotkało, ba nawet na obozie konnym, na którym byłam wszyscy wiedzieli i nic sobie z tego nie robili! Traktowali mnie normalnie. A jednak w szkole boję się. Wstydzę się tego.
Jak rozmawiam z innymi chorymi ludźmi, czytam opowiadania to ludzie mówią, że w autobusie sobie insulinę penami podają, a ja? Ja pompy się często wyjąć wstydzę. Choć już mi ten wstyd przechodzi. Zaczynam się tym nie przejmować.
Na koloni w Zakopanym gdzie byłam z innymi cukrzykami było bossko! Chodziliśmy sobie po ulicach i mierzyliśmy cukier, niektórzy podawali penami insulinę. A stare babcie patrzyły na nas z obrzydzeniem! Sprawiało mi to radochę! Sama tak nie umiem! Z innymi tak, ale nie sama.
Ostatnio przeczytałam historię dziewczyny w beznadziejnej gazecie mojej koleżanki. Była to historia dziewczyny, która jest chora i gdy widzi coś słodkiego to umiera, nie chce jej się żyć i takie tam bzdury. Że ona tak dalej nie może, zaraz umrze, że cukrzyca jest okropna. Jak to czytałam miałam minę jak idiotka z niedowierzaniem.
Ja kiedyś często miałam chwile załamania. Często płakałam z powodu choroby, ale teraz? Żyję najzupełniej normalnie. Przyznam się, że nie stosuję żadnych reguł co do cukrzycy. Nie liczę WW, ani WBT, ani kalorii, gramów itp. Jem co chcę i kiedy chcę (no może przesadzam to nie aż tak drastycznie wygląda). Mierzę poziom kiedy mierzę, podaję insulinę "na oko". Nie jestem żadną zbuntowaną nastolatką, ale kurczę chcę normalnie żyć i żyję! Czasem fakt martwię się i sprawdzam ile co ma WW. Moi rodzice też się martwią, ale to ja spędzam całe dni życie z cukrzyca i to ja robię to co uważam.
Po tym co napisałam to można pomyśleć "ta dziewczyna ma wszystko gdzieś!"; otóż nieprawda! Chcę dbać o cukrzycę, ale nie mam na to siły, czasu itp. Ostatnio lekarka pyta się mnie: "ile jednostek bierzesz na 1 WW i czy liczysz WBT?" moja odp: "eee, że co?".
Chciałabym się spytać jak powiedzieć ludziom o chorobie? Bo kurczę, dużo razy się zastanawiałam na tym, ba nawet obiecywałam sobie, że nie będę się z tym kryć i co? Nie udało się.
Olcia