Z aptek mają zniknąć leki za jeden grosz, a stosowanie upustów i rabatów ma być surowo zakazane. Farmaceucie, który złamie prawo, będzie groziło nawet 5 lat więzienia. Tak Ministerstwo Zdrowia chce walczyć z patologiami na rynku farmaceutycznym, które nadwyrężają budżet Narodowego Funduszu Zdrowia. Niestety, odbędzie się to kosztem pacjentów.
Ministerstwo Zdrowia planuje likwidację leków za jeden grosz i rabatów w aptekach. Ceny leków mogą pójść w górę nawet o 10 procent. Za złamanie promocyjnych zakazów farmaceucie będzie grozić nawet 5 lat więzienia.
Zniżki przyciągają
Od kilku lat apteki powszechnie zaczęły stosować różne działania marketingowe, których celem było przyciągnięcie pacjentów. Pojawiły się promocje, rabaty i zniżki na zakup leków. W konkurencyjnej bitwie pomiędzy aptekami korzystali pacjenci, gdyż dzięki temu mogli kupować tańsze medykamenty. Z drugiej strony rosły obroty samych aptek, gdyż promocje sprzyjały wykupywaniu przez pacjentów leków na zapas. Z tego powodu - w przypadku niektórych rodzajów leków - wydatki refundacyjne Narodowego Funduszu Zdrowia wzrosły. Z danych NFZ wynika, że w ubiegłym roku na skutek działań marketingowych kupiono dwa razy więcej insuliny niż jeszcze rok wcześniej.
Od wielu miesięcy eksperci ministerstwa zastanawiali się więc, jak zahamować coraz większy strumień pieniędzy wypływający z NFZ. Zaproponowali zmiany w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (właśnie upublicznił je resort).
Przeciwdziałanie patologiom
Celem proponowanych zmian jest uniemożliwienie stosowania instrumentów marketingowych, w których na poziom korzyści uzyskiwanych przez aptekę ma wpływ poziom sprzedaży leków refundowanych - czytamy w uzasadnieniu do projektu.
Zakaz stosowania promocji i rabatów będzie dotyczył wszystkich uczestników rynku: producentów, importerów, hurtowników i aptekarzy. Obecnie powszechna jest praktyka, że hurtownik uzależnia cenę danego leku sprzedawanego w aptece od wielkości zamówienia, długości współpracy z kontrahentem itd. Wynegocjowana w ten sposób niższa cena leku przekłada się również na jego wartość finalną na aptecznej półce.
W drodze proponowanych zmian legislator chce wprowadzić "ukryte" sztywne ceny leków, dusząc konkurencję między aptekami, z której korzysta klient, mogący kupić tańszy lek, i nazywa przestępczą normalną działalność handlową hurtowników i aptekarzy, których działania polegają na uzyskiwaniu dochodów ze sprzedaży leków. Takie propozycje są sprzeczne z konstytucyjną zasadą swobody działalności gospodarczej - uważa Marcin Kolasiński, prawnik kancelarii Baker&McKenzie.
Justyna Pujdak-Osik, prezes zarządu Unii Farmaceutów - Właścicieli Aptek, uważa, że zakaz może odbić się również na sytuacji ekonomicznej wielu aptek, stawiając część z nich na skraju bankructwa. Jej zdaniem kondycja finansowa części z nich nie jest najlepsza, a jednym z niewielu czynników ich konkurencyjności na rynku są upusty wynegocjowane z hurtowniami.
Apteki dzięki współpracy z hurtowniami są w stanie otrzymać średnio 8-10 procent rabatu, w zależności od tego, jak ta apteka funkcjonuje. Często zdarza się, że ten rabat przekazywany jest dalej pacjentom. Wprowadzenie zakazów może w konsekwencji spowodować wzrost cen leków w aptekach nawet o 10 proc. - tłumaczy Justyna Pujdak-Osik.
Zdaniem Andrzeja Wróbla, prezesa Naczelnej Izby Aptekarskiej, wiele aptek wspieranych jest przez tzw. kredyt konsumencki, udzielany przez hurtownie. Jeśli znowelizowane przepisy wejdą w życie, kredyt nie będzie już mógł być udzielany. W ten sposób naruszony zostanie rynek dystrybucji w tej branży - mówi A. Wróbel.
Kary więzienia dla aptekarzy
Propozycje ministerstwa zmierzają również do zwiększenia nadzoru nad rynkiem farmaceutycznym. Nowe regulacje dają przedstawicielom NFZ prawo wglądu w umowy handlowe zawierane między producentami, hurtowniami i aptekami. Kierownik apteki podczas kontroli będzie miał obowiązek przedstawić umowy zawierane pomiędzy swoimi hurtowniami.
Wszelkie nieprawidłowości mają być surowo karane. Osiąganie korzyści finansowych na lekach refundowanych będzie podlegało karze grzywny, więzienia do 3 lat lub obu karom łącznie. W przypadku gdy przedsiębiorca uczynił z tego rodzaju praktyk stałe źródło dochodu - kara będzie mogła wynosić nawet 5 lat.
Do nowych przepisów mają zastrzeżenia również eksperci od prawa konkurencji. Zdaniem Marcina Kolasińskiego, eksperta od prawa konkurencji z Baker&McKenzie - w normalnej gospodarce rynkowej, jeżeli ktoś kupuje więcej danych produktów, może otrzymać np. rabat czy upust cenowy lub innego rodzaju zachętę. Jeżeli sposób ich udzielania jest zgodny z prawem antymonopolowym, jest to praktyka dopuszczalna i pożyteczna dla konsumenta, w tym wypadku pacjenta.
W nowelizacji zakłada się, że nie będzie można zachęcać do kupowania większej ilości leków, mimo że jest to korzystne dla pacjenta, który w efekcie tych działań kupuje tańszy lek - uważa M. Kolasiński. Dodaje on, że ten projekt zmierza do bardzo niebezpiecznego precedensu, gdyż w drodze przepisów przewidzianych w nowelizacji, wyłączających stosowanie zasad konkurencji w branży farmaceutycznej, minister zdrowia chce wyłączyć spod kompetencji UOKiK znaczną część działań przedsiębiorców z tego sektora.
Tomasz Pietryga, Gazeta Prawna
OPINIA
Rafał Szandecki prawnik spółki EURO-APTEKA
Apteki często stosują promocje typu "lek za jeden grosz", dlatego nie jest to już chwyt reklamowy, którego celem jest przyciągnięcie pacjenta. Przygotowane przez Ministerstwo Zdrowia przepisy uderzają przede wszystkim w pacjenta, z racji tego, że będzie teraz musiał płacić 3 zł 20 gr opłaty ryczałtowej za lek lub wielokrotność tej sumy, a nie jak obecnie "jeden grosz" - co oferujemy w formie bonowej. Jeżeli państwo uchwali takie przepisy, będziemy musieli się do nich dostosować, ale będzie do niekonsumenckie. W gruncie rzeczy ustawodawcy chodzi o to, aby cena na leki była sztywna, co w efekcie ograniczyłoby konkurencję pomiędzy aptekami.