Mam na imię Ania, mam 15 lat. Na cukrzycę zachorowałam w 2000 roku czyli sześć lat temu... Był to wielki szok dla moich rodziców, ja natomiast dopiero po paru dniach zorientowałam się na czym ta choroba polega. Początki tej choroby były dla mnie bardzo trudne, ponieważ musiałam pogodzić się z wieloma nakazami jak i zakazami. Pojawił się też lęk przed kilku razowym kłuciem dziennie. Powoli zaczęłam oswajać się z tą chorobą i było już coraz lepiej. Chociaż co pewien czas buntowałam (buntuje) się i zadaje sobie pytanie "czemu ta choroba dotknęła właśnie mnie?"
Mój bunt wcale mi nie pomógł, lecz pogorszył moje wyniki hemoglobiny. Bywało też, że przez kilka dni nie mierzyłam cukrów, po prostu to olewałam, jadłam ile chciałam, insulinę brałam jak mi się ustawiło. Nie zwracałam na nic uwagi. Często podjadałam, zapominałam brać insulinę. Już od ponad 2 lat mam wysoką hemoglobinę 10%, 11% coś w tych granicach. Ostatni mój wynik to 12% było to w grudniu, teraz w lutym i marcu też miałam pobieraną ale w szpitalu mają zepsuty sprzęt wiec nie znam swojego aktualnego wyniku.
Dużo zawdzięczam przyjaciołom. Zawsze mnie pocieszają podnoszą na duchu gdy mam chwile załamania. Mam dużo znajomych, ale tak naprawdę też dużo ich straciłam przez tą chorobę, mówią że jeszcze się zarażą (przyp. red. cukrzyca nie jest chorobą zaraźliwą!), inni wyzywali mnie od narkomanki. To jest naprawdę przykre, chodziłam cały czas smutna... Ta osoba po pewnym czasie mnie przeprosiła, przyznał że źle zrobił, że nie powinien tak mówić bo tak naprawdę to nic nie wiedział o tej chorobie. Teraz rozmawiamy tak jakby nigdy nic się nie wydarzyło, ale tak naprawdę to ciężko o tym zapomnieć, ale wybaczyłam...
W szkole teraz mnie pilnuje żebym zawsze na czas wzięła insulinę. Zresztą dużo osób w szkole się mną interesuje. Najgorsze było to jak opowiedziałam o mojej chorobie wychowawczyni w 1 klasie gimnazjum. Powiedziała wtedy, że za jedzenie na lekcji będę dostawała minusowe punkty, że jak zrobi mi się słabo i nie będę miała siły czegoś pisać to od razu da mi jedynkę za brak pracy na lekcji... W ogóle nie liczyła się z tym ze jestem chora a wręcz przeciwnie traktowała mnie gorzej niż innych uczniów (zdrowych) ale teraz jestem w 2 klasie gimnazjalnej, mam nową wychowawczynie i jest suuper :):)
Zawsze marzyłam o pompie insulinowej, ale to są straszne koszty, nie stać na to moich rodziców. Pompa to jest moje jedyne najskrytsze marzenie. Jeszcze nigdy nie marzyłam o czymś tak mocno. Rozmawiałam raz na ten temat z przyjacielem, powiedział że załatwi mi żeby szkoła starała się o pompę. No i faktycznie na drugi dzień dyrektorka wezwała mnie do siebie, no i rozmawiałyśmy... Początki były super, ale później dyrektorka już o tej sprawie zapomniała. Te pieniądze co uzbierali (ok. 400 zł) przeznaczyli na wybudowanie wind w szkole. Wtedy moje nadzieje i marzenia legły w gruzach. Teraz już nie wierze, że kiedykolwiek będę miała pompę insulinową... A taką miałam nadzieje, że w końcu... ehh :(
Ostatnio miałam (mam) problemy. Zaczęło się od tego, że zaczęłam wagarować, później codziennie kłótnie z rodzicami, przyjaciółmi, problemy w szkole, znowu olałam chorobę i nie mierzyłam cukrów... Miałam już naprawdę wszystkiego dosyć. Powoli zamykałam się w sobie... W końcu tata dowiedział się o tych wagarach, oczywiście zrobił mi chaje karę na wszystko na kompa, na dwór miałam już od miesiąca, zabrał mi komórkę, nie mogłam nawet drzwi otwierać jak ktoś pukał... Dostałam od niego pasem chyba z 20 razy miałam całą nogę spuchnięta i siną nie mogłam w ogóle siedzieć, leżałam tylko na jednym boku wszystko mnie bolało... Później mi coś powiedział. Gdy usłyszałam jego słowa i gdy znowu poczułam ten pas na swoim ciele to już byłam pewna ze jeszcze tego samego dnia skończę ze sobą... A więc powiedział mi, żebym wy*** z tego domu, że nie chce mnie więcej widzieć, że nie chce mieć takiej córki, że mnie nie kocha i że odda mnie do domu dziecka i żebym już się szykowała. Odechciało mi się żyć... To było 3 marca (tego roku) godzina 19:15 jak wzięłam 105 jednostek Novorapidu ...po jakiś 15 minutach od wzięcia insuliny przyszła do mnie przyjaciółka o wszystkim jej opowiedziałam i prosiłam żeby nic nikomu nie mówiła... poszła do domu z płaczem... ja poszłam się wykąpać i położyłam się spać było ok. 21 ... pamiętam jakby to wszystko działo się dziś... cały czas mam ten obraz przed oczami... mój brat szybko przyszedł do domu z dworu i powiedział o wszystkim mamie (przyjaciółka mu o wszystkim powiedziała) mama zaraz obudziła tatę...
Mama zaraz zadzwoniła na pogotowie a tata w tym czasie krzyczał po mnie i powiedział, że poprosi lekarzy żeby sprawdzili czy narkotyków nie brałam... Ja oczywiście płakałam... Przyjechało pogotowie (wyglądało to tak jakby w jakimś filmie) pełno lekarzy przy mnie... karetka na sygnale, szpital... Ja dalej płakałam... Wyszłam z tego wszystkiego, ale przez ten okres 2 tygodni jak leżałam w szpitalu to tata ani razu do mnie nie przyszedł :( Bałam się wrócić do domu, po prostu bałam się taty... Po powrocie do domu zaczęła się rozmowa z tata ale było wszystko okej nie krzyczał mówił wszystko spokojnie... jak na razie to dogadujemy się, ale zobaczymy jak długo to potrwa... czasem sobie myślę "szkoda, że mi się nie udało odejść z tego świata"... Dalej mam chwile załamania, ale chodzę do psychologa ... jakoś sobie radzę, musze! Gdyby tata jeszcze raz takie coś mi zrobił nie zawahałabym się ani chwili żeby to wszystko powtórzyć... Wiem może jestem inna, głupia, ale ja sobie nie daje rady w życiu ze wszystkim... Ale mam nadzieje, że w końcu się wszystko ułoży... Dobrze jeszcze, że marzenia nie kosztują bo ja bym miała już dożywocie... Ale jak już pisałam o marzeniach to moim największym jest mieć pompę insulinową. Nigdy nie zrezygnuje z tego marzenia! Ale wątpię że kiedykolwiek ono się spełni :(:(
Ok., kończę już te smutne opowiadanie, pewnie zanudziłam was na śmierć... zresztą wątpię, że ktoś to przeczytał do końca a jeśli się mylę to dziękuje i podziwiam waszą wytrwałość :D
Jeśli chcecie ze mną porozmawiać lub coś poradzić to klikajcie do mnie na GG 7373399 lub piszcie maile.
Pozdrawiam wszystkich cukiereczków i czytelników :)
buziaki papapa :*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*
Ania