1. Matka chorowała na cukrzycę jak tylko pamiętam od najmłodszych moich lat.
2. Żona moja choruje na cukrzycę typ 2 od 20 lat.
3. Syn ma wyniki świadczące o skłonnościach chorobowych do cukrzycy.
W związku z powyższym życie moje podporządkowane zostało regułom obowiązującym w środowisku cukrzyków, szczególnie jeśli chodzi o odżywianie oraz inne zachowania wymuszane przez tą chorobę, jak chociażby regularność w przyjmowaniu pokarmów oraz sytuacji gdy istnieje podejrzenie niedocukrzenia szczególnie w czasie snu.
Na podstawie wieloletnich obserwacji dochodzę do wniosku że przebieg choroby zależy od bardzo wielu czynników i u każdej osoby przebiega inaczej.
Matka moja, kobieta o niezwykle silnej woli i twardym charakterze, pokonała w pewnym sensie cukrzycę i chociaż do końca życia robiła sobie zastrzyki insuliny, to jednak dożyła sędziwego wieku 86 lat a początek choroby objawił się w 50 roku życia, czyli żyła z cukrzycą prawie 36 lat. Początki cukrzycy były bardzo uciążliwe i trudne nie ze względu na przebieg choroby, ale spowodowane metodami leczenia np. PEN-y były jeszcze nieznane a badanie poziomu cukru we krwi dokonywano tylko w laboratoriach analitycznych. Proponuję przeczytać artykuły na temat historii choroby publikowane w Internecie na stronach „Moja Cukrzyca”.
Moja żona natomiast, o cudownym charakterze należy do ludzi słabych, bez silnej woli. W związku z tym trudno jej pokonać wiele pokus szczególnie w odżywianiu. Lubi słodycze w różnych postaciach i nie potrafi sobie ich odmówić. Oprócz tego uznaje kuchnię tłustą i wysokokaloryczną. Uważam że jest to nałóg taki jak każdy inny (np. palenie papierosów ) i dlatego walka w tym wypadku z cukrzycą polega na właściwym odżywianiu i przede wszystkim na walce ze słodyczami.
Mogę coś na ten temat powiedzieć, ponieważ w walce z nałogiem czuję się jak zwycięzca na polu bitwy. Papierosy paliłem przez okres blisko 50 lat. Walkę z nałogiem prowadziłem prawie 10 lat i wygrałem. To nie było takie łatwe. Żeby przestać palić musiałem dokonać wielu wprost niewiarygodnych wyczynów np. zmienić otoczenie (oczywiście oprócz żony i domu) pozbyć się określonych nawyków, i kolegów tych którzy wiedziałem, że obok szklanki kawy na stole mają popielniczkę i będą częstować papierosami. Niekiedy dochodziło do bardzo zabawnych sytuacji np. gdy szedłem ulicą to przechodziłem na jej drugą stronę aby nie iść obok kiosku pełnego papierosów i uniknąć pokusy kupna. Poza tym zmieniłem niektóre postępowania, np. przestałem łowić ryby. Do niedawna moim hobby było wędkarstwo, ale jak ryby biorą to każdy wie,- siedzi się nad wodą i z nudów pali papierosy.
Sądzę że opisałem dostatecznie dużo faktów i zdarzeń które są uzasadnieniem zawartych uwag i spostrzeżeń dlaczego uważam cukrzycę jako chorobę ludzi uzależnionych. Bardzo często określa się cukrzycę, jako chorobę ludzi otyłych, co w efekcie znaczy to samo, bo spożywanie w nadmiarze słodyczy powoduje nadwagę.
Jak więc widać nałóg cukrzyka polega na tym, że nie może się obejść bez słodyczy. Zawsze znajdzie powód aby zjeść coś słodkiego. Poza tym po każdym najsmaczniejszym posiłku musi zakończyć słodkim. Albo idąc obok sklepu z pieczywem nie potrafi przejść obojętnie – nie zwracając uwagi na taką witrynę. Podobnie jak palacz gdy idzie obok kiosku zawsze myśli o papierosach. Na zakończenie tych rozważań pragnę zwrócić uwagę na jeszcze jeden moment a mianowicie motywację w walce z nałogiem. Jeżeli palacz zdaje sobie sprawę ze szkodliwości palenia tytoniu oraz innych przykrych konsekwencji, to jest połowa sukcesu, dotyczy to również apetytu na słodycze. W moim domu jest palacz z którym bardzo trudno rozmawia się na temat nałogu, ponieważ używa dla swej obrony argumenty takie jak np. mnie palenie nie szkodzi, jestem zdrowy. Babcia paliła i dożyła 86 lat , to jest moja sprawa czy palę czy nie, itp. Podobnie ma się sprawa z cukrzykami, którzy tłumaczą się w zbliżony sposób: - że to tylko ciasteczka bez cukrowe, człowiek może przecież zjeść od czasu do czasu coś słodkiego, mój organizm się domaga, to troszeczkę jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a tamte ciasteczka, to są w szafie tak na wszelki wypadek.
Druga połowa sukcesu to walka ze zwyczajami dotychczas panującymi w domu, oraz próby wdrażania innego stylu życia. Wydaje się że, ta druga część walki z nałogiem jest ważniejsza i nie każdy ma tyle sił aby walczyć z pokusami współczesnej cywilizacji i postępu technicznego który nie zawsze sprzyja zdrowiu.
Konrad Urbaniak