Wszyscy mówicie, że chudliście, mieliście tragiczny początek i piliście wszystko litrami. U mnie było inaczej.
Mam 16 lat. Choruję na cukrzycę od 08.03.2000 (w 2005 minie 5 lat). Nikt z mojego otoczenia nie podejrzewał, że mam cukrzycę. Zawsze dużo piłam i chorowałam (czasami nawet co miesiąc). Często mnie bolały kolana i dużo spałam( zdarzało się nawet, że zasypiałam nad książkami lub przed telewizorem). Dowiedziałam się o chorobie zupełnie przypadkiem. Źle się czułam i rodzice (a właściwie to mama) zaprowadzili mnie na badania. Okazało się, że miałam 2% cukru w moczu. Pamiętam jakby to było wczoraj:
Lekarz powiedział mi, że jestem chora na cukrzycę. Mama się rozpłakała, a ja nie miałam pojęcia, co to za choroba. Poszliśmy do domu i czekaliśmy tam na tatę, który przyjechał dopiero wieczorem. Wiadome było, że każda godzina ma znaczenie. Pojechaliśmy do Szpitala Klinicznego nr 4 w Łodzi i od razu przyjęli mnie na oddział diabetologiczny, dostałam kroplówkę i podłączono mi pompę insulinową. Świadomość, że ta choroba jest nieuleczalna, była okropna. Przez 2 tygodnie musiałam siedzieć w szpitalu, póki moi rodzice nie nauczą się o mojej chorobie. Ja pomału uczyłam się robić zastrzyki i mierzyć cukier. W końcu wyszłam, ale musiałam niestety siedzieć jeszcze przez tydzień, żeby wszystko się ustabilizowało. Przez pół roku było całkiem nieźle, aż nagle pewnej grudniowej nocy dostałam ataku z powodu niskiego cukru. Mama usłyszała wtedy w moim pokoju jakieś szmery. Myślała, że coś mi się śni, ale jak przyszła, żeby mnie obudzić, zorientowała się, że jestem nieprzytomna. Próbowała zmierzyć mi cukier, ale za bardzo się rzucałam. Okazało się, że miałam 37mg%. Nigdy tego nie zapomnę, jak mama mi opowiadała. Aż strach pomyśleć, co by było, jakby mama nie zareagowała. Teraz już czuję się dobrze i cukry mam świetne. Pozdrawiam wszystkie cukiereczki.
GG 6672296
dominika.nastolatka@op.pl