Pierwsze niepokojące doniesienia na ten temat pojawiły się już w 2008 r. Ukazały się wtedy wyniki badań o nazwie JUPITER (Justification for the Use of Statins in Primary Prevention), w których badano tylko jeden rodzaj statyny - rosuwastatynę.
Główny autor tych badań dr Paul Ridker z Brigham and Women's Hospital w Bostonie wykazał, że większe ryzyko cukrzycy jest jedynie u niektórych pacjentów zażywających ten lek. Są to głównie ci, którzy byli już zagrożeni tą chorobą, np. z powodu otyłości lub podwyższonego poziomu glukozy.
Wnioski z tych badań jeszcze bardziej wzmacniają analizy jakie pracujący w Polsce dr Eliano P. Navarese przeprowadził wraz ze specjalistami zespołu prof. Jacka Kubicy z Kliniki Kardiologii i Chorób Wewnętrznych Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr. A. Jurasza w Bydgoszczy.
Tym razem oceniono jaki wpływ na rozwój cukrzycy ma dawkowanie i rodzaj stosowanej statyny. Analizowano pod tym względem trzy odmiany tych leków: poza rosuwastatyną rownież atorwastatynę oraz prowastatynę.
Dr Navarese twierdzi, że w tych badaniach po raz pierwszy wyraźnie określono zależność pomiędzy podawaniem statyn a zachorowalnością na cukrzycę. Analizowano dużą grupę ponad 100 tys. pacjentów z całego świata. Porównano w nim statyny z placebo (środkiem udającym lek o obojętnym działaniu), a także niższą i wyższą dawkę statyn w terapii. Obserwacje pacjentów po badaniach trwały od dwóch do sześciu lat.
Okazało się, że ryzyko cukrzycy zależy od wysokości dawki i rodzaju stosowanej statyny. Podanie 40 mg prawastatyny dziennie podwyższało je tylko o 7 proc. Z kolei atorwastatyna w dawce 80 mg zwiększało zagrożenie tej choroby o 15 proc. Z największym, bo o 25 proc. podwyższonym ryzykiem wiązało się podanie 40 mg rosuwastatyny dziennie (ta statyna była analizowana przez dr Ridkera we wcześniejszych badaniach - PAP).
Ogólnie ryzyko cukrzycy zwiększało się również wraz ze wzrostem dawki leku. Przykładowo, względne ryzyko było o 12 proc. większe przy podawaniu 20 mg rosuwastatyny dziennie niż przy 10 mg dziennie.
Dr Navarese sugeruje, że jeśli potwierdzą to kolejne badania, trzeba będzie bardziej indywidualnie dobierać poszczególne rodzaje statyn do chorych. Terapia będzie wtedy bardziej bezpieczna i skuteczna. |
Eric Topol, dyrektor Scripps Translational Science Institute w San Diego, twierdzi na łamach The Lancet, że lekarze powinni dobrze rozważyć, czy warto w ogóle zapisywać statyny pacjentom, którzy nie mają jeszcze choroby niedokrwiennej serca. Z wyliczeń wynika bowiem, że na 100 osób dwie można w ten sposób uchronić przed zawałem, ale jednocześnie u jednej pojawi się cukrzyca. "Korzyści przewyższają w tym przypadku niepożądane skutki, ale ta przewaga jest niewielka" - podkreśla specjalista.
Dr Ridker zwraca uwagę, że nawet nie wszyscy chorzy na cukrzycę powinni otrzymywać statyny. Najlepiej zapobiegać tej chorobie większą aktywnością fizyczną oraz odpowiednią dietą. Nie należy polegać wyłącznie na lekach.