Lata Krauze nad Warszawą. W samolocie kończy się paliwo, a zniecierpliwiony biznesmen krzyczy: "Powiedzcie mi, jakie są wyniki wyborów, bo nie wiem, czy lądować, czy nie" - taki dowcip krążył po Sejmie w 2007 r. "Największy płatnik", "pan Rysiek z Gdyni", "ten, co samolotem lata", "mistrzu gruby" - to malownicze określenia biznesmena, jakich użyli wówczas w podsłuchanych telefonicznych rozmowach komendant główny policji Konrad Kornatowski i były prezes PZU Jaromir Netzel.
W 2007 r. zawrotna biznesowa kariera Ryszarda Krauzego, mająca korzenie w PRL, wydawała się zagrożona. Ale wszystko zmieniło się po wyborach wygranych przez PO.
Niesamowity instynkt akcjonariusza Krauzego
22 grudnia 2011 r. Ryszard Krauze wykupuje 120 mln akcji firmy Bioton. W komunikacie giełdowym Bioton informuje, że Krauze kupił je po 7 gr, czyli za blisko 8,4 mln zł. |
Według zapewnień zakup akcji przez Krauzego miał być długoterminową inwestycją w spółkę. Wraz z zależnym od niego Prokom Investments gdański biznesmen zwiększył swój faktyczny udział w firmie do blisko 27 proc. Tymczasem okazała się sukcesem od razu: kurs akcji Biotonu wzrósł o ponad 16,5 proc.
Miał prawo złożyć fałszywe zeznania
Kłopoty Krauzego przed zwycięstwem PO wydawały się poważne. 30 sierpnia 2007 r. prokuratura wydała postanowienie o jego zatrzymaniu. Oligarcha był w tym czasie za granicą. 18 września prokurator poinformował, że Krauze jest podejrzany o składanie fałszywych zeznań i utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Groziło mu za to do pięciu lat pozbawienia wolności.
21 października odbyły się wybory parlamentarne, które wygrała PO, a 16 listopada został powołany gabinet Donalda Tuska. Za rządów PO losy Krauzego odwróciły się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
4 grudnia 2007 r. media podały informację, że prokurator cofnął nakaz jego zatrzymania. Wobec tego Krauze wrócił do Polski i został przesłuchany. Otrzymał zarzut składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa. Jednak w listopadzie 2009 r. prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko niemu. Uznała, że składając fałszywe zeznania, realizował swoje prawo do obrony.
Problemy mają za to ci, którzy zajmowali się działalnością Krauzego. 6 października 2009 r. prokuratura w Rzeszowie przedstawiła szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień i popełnienia przestępstw przeciwko wiarygodności dokumentów w związku z aferą gruntową. We wrześniu 2010 r. został przeciwko niemu skierowany do sądu akt oskarżenia. Pod tym pretekstem Tusk wyrzucił Kamińskiego z CBA.
Sprawa u sędzi rozgrzanej
Od Anity Gargas, szefowej działu śledczego "Gazety Polskiej Codziennie", Krauze domaga się kuriozalnej sumy miliona złotych. W procesie, który wytoczył jej z krytykowanego przez środowisko dziennikarskie art. 212 k.k., jednym z jego pełnomocników jest adwokat z kancelarii Romana Giertycha.
Sprawa dotyczy dwóch programów Anity Gargas "Misja specjalna", wyemitowanych w TVP po wybuchu afery przeciekowej i słynnym spotkaniu szefa MSW Janusza Kaczmarka w prywatnym apartamencie Krauzego na 40. piętrze hotelu Marriott. Była w nich mowa o powiązaniach Krauzego ze światem polityki. Podkreślano, że w jego spółkach pracują byli politycy, a także byli funkcjonariusze służb specjalnych. Krauze uznał, że został pomówiony - chodziło m.in. o sugestie, że w latach 80. miał związki ze środowiskiem zorganizowanej przestępczości.
Sprawę prowadzi sędzia Agnieszka Matlak, ta sama, która w 2010 r. przed wyborami prezydenckimi orzekała w procesie dotyczącym zarzutów PiS, że Platforma miała plany prywatyzacji służby zdrowia. Bronisław Komorowski powiedział po korzystnym dla PO wyroku: "Jeśli ktoś jeszcze powtórzy takie zarzuty, to sędzia jest jeszcze rozgrzany, załatwimy tę sprawę szybko".
"Jakże ja ci to wytłumaczę"
5 października 2011 r. Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club, pisze kuriozalny list do Piotra Gabryela, zastępcy redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej". "Nie wiem, kto się kryje pod pseudonimem »Gmyz«" - czytamy w nim. Dalej dywaguje on na temat znanego dziennikarza śledczego Cezarego Gmyza, iż to "zapewne mało doświadczona i słabo poinformowana osoba, chcąca wywołać sensację".
Co tak zdenerwowało Goliszewskiego? Oprócz afery przeciekowej Krauze miał jeszcze jedną sprawę. Chodziło o działanie na szkodę spółki. W przypadku skazania istniała groźba, że nie będzie on mógł zasiadać we władzach spółek. 21 lipca 2011 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieście sprawę umorzył. Nie miał wyjścia - właśnie weszła w życie nowelizacja kodeksu karnego. Zgodnie z nią z kodeksu spółek handlowych (k.s.h.) zniknął art. 585, którego dotyczył zarzut. Jak do tego doszło?
W październiku 2010 r. prokuratura apelacyjna postawiła Krauzemu zarzut działania na szkodę własnej spółki Prokom Investments. Chodziło o pożyczkę w wysokości 3 mln zł, jakiej udzieliła firmie King&King.
W listopadzie 2010 r. w Sejmie pojawił się rządowy projekt ułatwień dla przedsiębiorców, który zakładał m.in. nowelizację k.s.h. Ale propozycji zmiany art. 585 w nim nie było. Zgłosił ją w lutym 2011 r. poseł Krzysztof Borkowski z PSL. Pod koniec marca ta zmiana k.s.h. została uchwalona. Okazało się jednak, że nie gwarantuje ona umorzenia sprawy Ryszarda Krauzego. Prokuratura mogła bowiem nadal ścigać takie przestępstwo z urzędu ze względu na interes społeczny.
Ale równolegle pracowano w Sejmie nad projektem zgłoszonym przez Naczelną Radę Adwokacką. Na jej czele stoi mec. Andrzej Zwara, członek PO, współwłaściciel znanej kancelarii, która w przeszłości obsługiwała spółki Krauzego. 14 stycznia NRA wydała noworoczne przyjęcie. Jak pisała "Rz", przedstawiciele palestry byli zdumieni wyborem miejsca - po raz pierwszy zaproszono ich do budynku obok Ministerstwa Sprawiedliwości - Pałacyku Sobańskich, siedziby Polskiej Rady Biznesu.
Na przyjęcie przybył minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Niespodziewanie pojawili się tam też oligarchowie: Ryszard Krauze, Jan Kulczyk i Zbigniew Niemczycki. W ich obecności Zwara wręczył ministrowi projekt zmiany art. 585. Kwiatkowski obiecał szybkie zajęcie się projektem. "Rz" opisała malowniczą scenerię wydarzeń. Zwara dedykuje Kwiatkowskiemu arię "Postaraj się nas zrozumieć". Konferansjer poprawia go, że utwór nie jest arią, lecz duetem i nosi tytuł "Jakże ja ci to wytłumaczę". Scenie towarzyszy gromki śmiech palestry.
W czasie posiedzenia sejmu 11 maja poseł Adam Szejnfeld z PO wzywa do błyskawicznej nowelizacji. - Wydaje się, iż omawiany projekt powinien być jak najszybciej procedowany w parlamencie, by wszedł w życie przed 1 lipca - mówi. 24 maja na posiedzeniu komisji nadzwyczajnej, tzw. Kodyfikacyjnej, popiera ją też zastępca Kwiatkowskiego - Zbigniew Wrona.
Art. 585 k.s.h. przestaje obowiązywać 30 czerwca, na trzy tygodnie przed rozprawą Krauzego. Tym razem skutecznie uniemożliwiając skazanie go przez sąd.
(...)
Piotr Lisiewicz