Hormonalna terapia zastępcza może zmniejszyć ryzyko rozwoju cukrzycy u chorych na serce kobiet po menopauzie - wskazują wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z USA w grupie 2 tys. kobiet - donosi "Annals of Internal Medicine".
Naukowcy z University of San Francisco pod kierunkiem prof. Alki Kanayi analizowali wpływ hormonalnej terapii zastępczej opartej na żeńskich hormonach płciowych - estrogenie i progestagenie na ryzyko rozwoju cukrzycy II w grupie 2 tys. 763 kobiet po menopauzie, u których zdiagnozowano chorobę serca. Analiza wyników ujawniła, że kobiety, u których zastosowano terapię hormonalną miały o 35 proc. mniejsze ryzyko rozwoju cukrzycy. U pacjentek, którym podawano placebo, również u tych, które cierpiały na cukrzycę na początku badań, odnotowano wyraźny, systematyczny wzrost poziomu glukozy na czczo, w porównaniu z kobietami z grupy, która otrzymywała hormony.
Autorzy tłumaczą jednak, że mimo potencjalnych korzyści związanych z terapią hormonalną, muszą być wzięte pod uwagę również zagrożenia, jakie ona ze sobą niesie, np. ryzyko raka sutka i chorób układu krążenia.
"Nasze wyniki sugerują jedynie potencjalny korzystny wpływ terapii hormonalnej w procesach regulacji procesów metabolicznych i potrzebę dalszych badań nad tym zagadnieniem" - konkluduje prof. Kanaya.
Naukowcy od wielu lat próbują ocenić korzyści i szkody, jakie hormonalna terapia zastępcza może przynieść kobietom w wieku pomenopauzalnym. Ujawnione w 2002 roku wstępne wyniki jednego z najszerzej zakrojonych badań, przeprowadzonego przez badaczy z wielu ośrodków w USA, wykazały, że szkody związane ze stosowaniem tej terapii, np. ryzyko raka piersi, znacznie przewyższają przewidywane korzyści - tj. spadek ryzyka rozwoju osteoporozy oraz raka okrężnicy i odbytu. Z tej przyczyny badania zostały przerwane.
Według najnowszych zaleceń medycznych hormonalna terapia zastępcza powinna być stosowana krótkoterminowo, jedynie w celu złagodzenia dolegliwości okresu okołomenopauzalnego.