Witam
We wrześniu 2003 roku minie trzy lata jak strona ta nie jest mi obca. Wszystko zaczęło się bardzo banalnie: wzmorzone pragnienie, senność, zmęczenie... Po miesiącu takiej męczarni (szczególnie denerwujące było wstawanie w nocy) postanowiłam zrobić badania. Mama lekko wystraszona moimi "podejrzeniami" nie chciala nawet mysleć co może mi dolegać. Ja tak naprawde jeszcze nie zdawałam sobie sprawy co znaczy ten "wyrok" - cukrzyca. Wynik na czczo powyżej normy, powtórzenie i to samo niestety wszystko było jasne.. Spędziłam 2 tygodnie w szpitalu, gdzie miłe pielegniarki i pani dr ordynator przekonywały mnie, że "da się życ", uczyły wszystkiego. Jestem im za to bardzo wdzięczna. Kiedy wróciłam do domu, dopiero zrozumiałam co zmieniło się w moim życiu. Cukrzyca odwróciła moje życie o 180 stopni. Na początku przerażona, zaczełam unikać znajomych, wyjść do pubu na pogaduchy, osiemnastki. Jeszcze bardziej przeraziła mnie styczniowa przygoda po studniówce, kiedy to rano miałam zjazd. Teraz jest inaczej, nauczyłam się żyć. Cukrzyca spowodowała jedynie, że szybciej troszke wydoroślałam inaczej patrze na życie. Studiuje dziennie; w pazdzierniku rozpoczynam V semestr. Cukrzyca mi nie przeszkadza. Sprawia, że jestem osoba bardziej odpowiedzialną i trzeżwo patrzącą na świat. Jasne byłoby super gdyby jej nie było, ale cóż widocznie tak już musiało być.. Musiałam się do niej przyzwyczaić i już. Chcę, aby młodzi ludzie którzy wczoraj, dziś lub jutro dowiedzą sę, że choruja na cukrzycę nie załamywali się. Niech podniosą głowy i spojrzą dalej, wielu jest takich co zmaga nie tylko cukrzyca, ale też wiele gorszych schorzeń. Nie próbujcie się załamywać i poddawać. Głowa do góry!!!
Pozdrowienia
Kamila