Mam na imię Asia i o mojej chorobie nie mogę powiedzieć "moja cukrzyca" obecnie mimo, że choruje już prawie rok do końca nie mogę się z tym pogodzić.
Wszyscy, piszecie, że choroba wam nie przeszkadza? Mi przeszkadza. Ciągle trzeba się pilnować, badać cukier, wstrzykiwać insulinę - cukrzyca zabrała mi wolność, skończyła się swoboda wychodzenia z domu bez niczego, bo zawsze "przyrządy" muszą być w pobliżu (to taki głupi przykład ale na pewno wiecie o co mi chodzi). No ale już dość tego użalania się nad sobą, jakie są dobre strony mojej choroby. Dzięki niej mogłam zobaczyć jak wielu ludzi mnie naprawdę kocha. Moja rodzina okazała się wspaniała, wyrozumiała, troskliwa i naprawdę dużo chciała się dowiedzieć na temat cukrzycy - może nawet więcej niż ja sama. Jednak największe zaskoczenie przeżyłam w mojej pracy. Wykrycie cukrzycy mogę zawdzięczać pani kadrowej, która wysłała mnie na badania okresowe, gdzie na czczo było 36, skierowania, badania długo by byłoby o tym pisać, to był szok przecież nigdy wcześniej nikt tak solidnie mnie nie przebadał no i ten przedziwny tydzień w szpitalu, nauka przeliczników i od razu intensywna insulinoterapia. Płakałam i śmiałam się zdawałam sobie spraw, że od tej choroby nie ma odwrotu. Myślałam lekarze się mylą, cały szpital się myli. Prawie przez dwa miesiące byłam na zwolnieniu, musiałam przyzwyczaić się do nowego życia perspektywy czasu wydaje mi się, bardziej moja psychika niż cała reszta? W mojej pracy o chorobie wie naprawde każdy i każdy chciał się jak najwięcej dowiedzieć, co to się dzieje, po co mierzysz a zmierz mi, a co możesz a czego nie możesz?
Teraz już jest normalne że po 50 razy dziennie słyszę: „Aśka jak tam cukier?” Odpowiadam im zawsze, że słodki...
Asia Wolna