Wreszcie wakacje, te wymarzone, wyczekane. Wyjeżdżamy jutro z samego rana.
Wszystko gotowe, spakowałyśmy rzeczy, czy wszystko wzięte?? chyba tak, ale nie wzięłyśmy nic przeciwbólowego. Nie szkodzi, nic nam nie będzie, przecież nie będziemy chorować w wakacje, w te wakacje. Tylko jak tam dojechać?? Ale damy sobie rade, jesteśmy w końcu cztery i to prawie dorosłe :)
Jesteśmy na miejscu...
hmm mogłoby być ładniej w końcu spędzimy tu dwa tygodnie.... ale słońce i rzeka wynagradza nam wszystkie niedostatki naszej kwatery.
Dni płyną szybko, jak tu pięknie, już nie przeszkadza nam ze wc jest na dworze, ze w domku nie ma wody. Wszystko jest takie cudowne. Takie jak marzyłyśmy.
Ale... co to? Madzia jest chora? :( To pewnie znowu oskrzela. Qrcze mnie tez cos łapie, ale na pewno przejdzie mi do jutra. Madzia wyjeżdża, rodzice ją zabierają. Co się dzieje gdzie nasze piękne wakacje? Czemu wszystko się psuje.
Jestem chora teraz dziewczyny już wiedzą, boją się o mnie, każą iść do lekarza. Nie pójdę bo przecież nic mi nie jest.
Ok, idę jak tak bardzo chcą. Wiedziałam to tylko przeziębienie, ale po co mam oddać do analizy mocz? Dostaje na próbę paseczki do moczu, mam mierzyć zawartość...czegoś tam, nie pamiętam. Kto by się przejmował, badanie krwi wyszło dobrze...tylko coś tam trochę podwyższone. Choróbsko przechodzi, nie ma po co iść znowu do lekarza, nie odbieram wyników.
Kolejne dni, słońce, woda...
Tylko czemu ciągle chce mi się siku? Chyba przeziębiłam pęcherz, tak to na pewno pęcherz.
Weekend, rodzice przyjeżdżają nas odwiedzić.
- Mamusiu nie schudłam, wydaje ci się. Tak gotujemy sobie obiady. Nie, nie jestem chora, nie byłam chora, Magda pojechała zanim nas zaraziła. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Nareszcie pojechali. O obiady nie mamy się co martwić bo przywieźli zapasy chyba na 3 tygodnie :) Ooo i znowu....chce mi się siku ... i pić.
Jestem taka słaba, czyżby przeziębienie wracało?
Dzisiaj trochę gorszy dzień, od rana wymiotuje... i sprawdziłam te paski co dał mi lekarz, tym razem działają, a już myślałam ze są przeterminowane. Hmm tylko co znaczą te wartości? Glukoza? Ketony? To dla mnie czarna magia. E tam, mniejsza o to.
Dzisiaj już trochę lepiej, tylko ciągle pije, jak tak dalej pójdzie to zbankrutujemy na wodę i soki. Ale jeszcze tylko 3 dni i do domu. Dziewczyny chyba wyczuły że coś jest nie tak.
- Nic mi nie jest, nie pójdę do lekarza, trochę przeziębiłam pęcherz a wczoraj czymś się zatrułam, to wszystko, nie jestem uparta, serio wszystko w porządku.
Chyba uwierzyły, ja zresztą też :) Tylko ze znowu czuję się gorzej.
-Już wstaje, czemu mnie budzicie? Ooo już 12 a mi dalej chce się spać. Tak z chęcią zjem obiad tylko musze do łazienki. ... jakby to powiedzieć... jednak nie zjem chyba znowu się zatrułam.
Dzisiaj wyjeżdżamy, przyjedzie po nas auto. To nawet dobrze bo czuje się paskudnie. A na paskach od doktorka dzisiaj był ful, hmm zdolna jestem. Chyba pójdę w poniedziałek do lekarza, no chyba ze mi przejdzie. A teraz w drodze powrotnej odbiorę wyniki moczu, może jeszcze ich nie wyrzucili. Jedziemy, mam już wyniki... ciała ketonowe obecne, stężenie glukozy w moczu 190 mg%, zalecane powtórzenie badania. E to nie ma się co martwić, na pewno coś poknocili a głupio im było powiedzieć, to każą powtórzyć badanie.
Już w domu.
- mamo, opowiem wam jutro, dzisiaj jestem zmęczona, idę się tylko coś napić, ah te upały,... i spać... no i co z tego ze jest 19, jestem śpiąca.
- Mamo!!!! Pić!!! Usycham. Dziękuje.
To była ciężka noc, pić, siku, pić, siku i tak w kółko. :) Jutro idę do lekarza - sama !!! W końcu jestem już duża.
Hmm może lepiej by było gdyby mama też szła? Bo jakoś mi tak dziwnie, słabo... ale nic dam sobie rade.
Tak pewnie jak zawsze, znowu wysłali mnie gdzieś indziej, do innej poradni, tylko ze mam iść już dzisiaj.
Jestem na miejscu, ale tu dziwnie, wszędzie coś o ... cukrzycy. Tak, zaraz mnie przyjmą. Tylko czemu tutaj? Pooglądam sobie plakaty, o... jakie super pióro wieczne, eee to nie pióro, to ... fuuuj jak można się samemu kłuć. Już nie oglądam plakatów, wole żyć w niewiedzy :)
Nareszcie moja kolej, najpierw pokój zabiegowy, Ooo a jednak trochę schudłam, jak fajnie (i to wcale nie takie troche-super), ukłuli mnie w palec ... czemu ta pani jest przestraszona? przecież nic mi nie jest? Aha chyba się ta maszynka popsuła, widziałam, powinna pokazać liczbę (poprzedni chłopak miał 140) a ja nic tylko HI, zepsute wiedziałam, zawsze wszystko psuje. Ok, to powtarzamy procedurę na innym i ... qrcze chyba wszystkie mają popsute :) To są jaja. Ooo dostaje paseczek jak u pana doktora na mocz, ok, ok, nasikam :) i ... zabarwił się, to chyba dobrze?
Hmm teraz to ta pielęgniarka dopiero jest przestraszona. Idzie z lekarką
- mama jest w pracy, tak znam jej numer, ale po co; że co?? cukrzyce? maszynki się wam popsuły ja jestem zdrowa!!!, dobra już podaje ten numer.
Ale jaja, ja i cukrzyca, tego jeszcze nie grali. Pobierają mi krew z żyły :( wynik na maszynce dalej HI - mierzyli mi już z 5 razy
Idę do innego pokoju zabiegowego, tam czekam na mamę, hmm, jest łóżko, to moge się przespać. Ooo jednak przysnęłam, i mama już jest.
Mamo nie wierz im, ja jestem zdrowa - chyba, bo już sama przestaje w to wierzyć.
Dostaje do domu taką maszynkę i „pióro wieczne" podają mi insulinę w nogę, hmm nawet nie bolało, myślałam ze będzie gorzej. Mam podłączoną kroplówkę, i co chwile latają do mnie z tą maszynką. Ooo pokazał się wreszcie jakiś wynik 587 :) to gra, naprawiło się, możemy iść do domu.
Po co szkolenie?? Dostaje koleją dawkę insuliny :( tym razem mam to zrobić sama. Zwariowali, ja się nie ukłuje, a pozatym tak mi się ręce trzęsą ze pewnie się pokaleczę, ej.. to nie fair, czemu popchała mi pani rękę? O i już po bólu, nawet nie wiem kiedy to zrobiłam :)
Szkolenie
Nic nie rozumiem, mam liczyć węglowodany? w posiłkach? proste nie jem słodyczy i będzie wszystko ok? Nie? jak to cukier jest wszędzie, no chyba nie w chlebie? Tam też hmm, ale w ziemniakach to nie ma na pewno? też jest, niewierze!, to może jeszcze w makaronie, ryżu itd. też? też :(
Godzina 18 wychodzimy z poradni, siedziałam tam od 11. Chyba mam doła, tak mam doła, bo mnie oszukują, wypuścili mnie z cukrem 130, to znaczy ze już jestem zdrowa a oni każą mi przyjść jutro i zrobić jeszcze dzisiaj zastrzyk przed kolacją. A nie zrobię.
Rano budzi mnie budzik, kto go nastawił? Miałam nie iść do lekarza, ale jak już wstałam to może się przejdę. Maszynka pokazuje 492. Hmm czyżby znowu wysoko? Idę do lekarza, potem do domu, i tak przez cały następny tydzień. Wszystko się zmienia, nic nie jest już takie jak kiedyś. Maszynka zwana glukometrem pokazuje coraz to niższe wyniki J to chyba rokuje poprawę, chociaż oni twierdzą ze to nie uleczalna choroba. Ja im pokaże ze uleczalna. Nie ma co, ale im pokazałam, jestem w szpitalu, a cukier znowu Hi. Mam dosyć tej choroby.
Za niedługo miną dwa lata jak jestem chora, i po tym czasie widzę ze słowo cukrzyca nie jest wyrokiem, ze można z nią w miare normalnie żyć, oczywiście jeśli się chce i pójdzie na kompromis (bo ona też ma swoje reguły). Początki bywają trudne, ale z czasem zaczyna być łatwiej ...
Monika