Na cukrzycę zachorowałam 3,5 roku temu. 4 lata temu zaczęłam chudnąć. Na początku bardzo się cieszyłam, bo myślałam, że mam cud przemianę materii. W ciągu 5 miesięcy schudłam 15 kg. Wszystko zwalałam na nieregularny tryb życia, imprezki, itp., itd. Dzisiaj wiem jak wiele miałam wtedy szczęścia, że nie zasłabłam i nie znalazłam się w szpitalu.
Wreszcie osiągnęłam moją wymarzoną wagę 60 kg, ale ku mojemu zdumieniu chudłam nadal. To już przestawało być takie fajne, bo powoli wyglądałam jak swój cień. Do tego wszystkiego dochodziło ogromniaste pragnienie. W nocy wypijałam co najmniej 1 litr słodkiego soku. Na badanie cukru poszłam sama. Kiedy zobaczyłam wynik od razu sprawdziłam co oznacza i przepłakałam pół wieczoru.
Nigdy do tamtego momentu nie byłam w szpitalu, a coś mi mówiło, że następnego dnia tam się znajdę. Może to głupie, ale właśnie tego wieczora po raz ostatni poszłam do Mc Donalda. Coś mi mówiło, że nigdy tam już nie zajrzę. Pożegnałam się więc z chicken burgerem :-) Rano w przychodni miałam prawie 350. Oczywiście od razu Pani doktor wysłała mnie na oddział. Na wewnętrznym byłam najmłodsza. Miałam wtedy 26 lat, a średnia wieku na tym oddziale to 70.
Leżałam przez 3 tygodnie w sali z 2 kobitkami. Jedna 98, druga 96 lat. Na moje szczęście trzymały się super i przekazały mi przez te 3 tygodnie mnóstwo życiowych rad. Jedna była nauczycielką od polskiego Daniela Olbrychskiego ;-) W szpitalu nie było wcale tak źle jak myślałam, że będzie :-) Później było gorzej. Mój tryb życia musiał zmienić się radykalnie. Rzuciłam palenie i znajomych, którzy nie potrafili zaakceptować mojej choroby. W pracy wyrzucili jednak mnie. Moja choroba dopadła mnie w okresie, w którym w mojej firmie zaczęły się zmiany. Byłam radiowym djem. Pracowałam w kilku rozgłośniach w całej Polsce. W końcu wróciłam do stacji, w której zaczęłam swoją przygodę z radiem. Kiedy byłam w szpitalu okazało się, że kogoś trzeba zwolnić no i padło na mnie. Nieważne było to, że to kolejny dla mnie cios, nieważne było, to że jako jedyna z zespołu antenowego miałam ukończone szkolenia, no i moje doświadczenie też mieli gdzieś. Trzeba było zwolnić kogoś, a ja nie mogłam się wtedy sprzeciwić, bo mnie nie było. Ktoś mi nawet kiedyś dał to dobitnie do zrozumienia.
Teraz kiedy o tym piszę emocje wracają, bo to było coś, co kochałam. Jest jednak lekarstwo na takie sprawy :-) Taki Novorapid na zranioną duszę :-). Kiedy już wszystko się zawali, rozejrzyj się czy gdzieś za rogiem nie czeka na Ciebie miłość? Na mnie czekała :-) Dwa miesiące po tym jak zachorowałam spotkałam Łukasza. Właściwie znaliśmy się już wcześniej, ale dopiero po moim pobycie w szpitalu zaczęliśmy ze sobą więcej rozmawiać. 25 listopada 2008 będziemy mieć drugą rocznicę ślubu. To on przekonał mnie, że warto realizować swoje marzenia. To on pomógł mi w chwilach zwątpienia i to w sumie dzięki niemu mamy teraz mój wymarzony sklep z aniołami, a niebawem otwieramy drugi.
Pracę w radiu zamieniłam na własną firmę, kontakt ze słuchaczem na robienie srebrnej biżuterii, a znajomych na innych znajomych takich, którzy są ze mną tak jak Łukasz na dobre i złe. Jeśli chodzi o cukrzycę to nie zawsze było różowo, ale po okresie buntu wiem, że warto się starać, bo dzięki temu będę dłużej żyć i być może kiedyś urodzę zdrowe dziecko. Trzymajcie za mnie kciuki. Ja też je trzymam za wszystkich słodkich.
Pozdrowionka,
Magda