Start, pomimo znajomości zagadnienia, nie był łatwy. Pierwsze trzy miesiące to środki doustne. Wyniki laboratoryjne były więcej jak niezadowalające. Przechodzę na insulinę i zaczęła się przygoda jakiej osobiście nie znałem.
Pracowałem w biurze projektów i rozwiązywanie problemów było moim codziennym zajęciem. Nie dziwiłem się temu, że mogę jakoś inaczej podejść do zagadnienia leczenia insuliną. Wykorzystałem rodzącą się w naszym kraju technikę komputerową. Postanowiłem ująć metodę leczenia cukrzycy w program komputerowy wspomagający proces leczenia.
Efekty przeszły moje oczekiwania. Jednak dla zbadania niektórych zależności pomiędzy insulinoterapią, posiłkami oraz aktywnością fizyczną, musiałem obciążyć swój organizm znacznie. Tak zrodził się pomysł na rower, dalekie wypady z dużym obciążeniem organizmu. Zabierałem ze sobą to wszystko co jest potrzebne w leczeniu cukrzycy. Miałem zawsze przy sobie insulinę, glukometr, kostki cukru oraz coś do zjedzenia w postaci kilku kromek chleba.
Analiza osiąganych wyników glikemii dawały wiele do myślenia. Na takie spostrzeżenia nie mogłem liczyć w ramach przeciętnej aktywności fizyczne. Musiał to być wysiłek na granicy możliwości. Ani się spostrzegłem jak przejechałem, w okresie 3 lat, 8500 km. To dużo jak na diabetyka, który tym sposobem chciał poznać wpływ wysiłku fizycznego na glikemię, sposób leczenia w ekstremalnych warunkach. Poznałem doskonale na czym polega jazda rowerem w okresie tygodniowych wypadów rowerowych, ze spaniem w namiocie. Tak poznawałem ciekawe zakątki naszego kraju.
Nadszedł jednak czas, aby wykonać ostateczny test swoich umiejętności. Powstał plan zwiedzenia Europy, a konkretnie Danii. Był rok 1998. Wyjechałem z domu w nieznane. Rower z cały wyposażeniem ważył około 55 kg. Plan był prosty, dojechać do Danii poprzez Niemcy aby wrócić do domu zaliczając nasze wybrzeże. Jak piękna to była przygoda trudno opisać. Chcę jednak zaznaczyć, że w czasie tej wyprawy testowałem dwa glukometry, ich odporność na wilgoć, oraz insuliny trzech producentów. Cała wyprawa trwała 36 dni i przejechałem w tym roku łącznie około 4500 km, z obowiązkowym przygotowaniem (1100 km), wyprawą (2820 km) i zakończeniem sezonu (580 km).
Była to przygoda niezwykła w której przeżyłem samotność w tłumie, deszcze, ulewy, silne wiatry przeciwne. Deszcz padał przez 26 dni wyprawy i dlatego poznałem czym jest spanie w mokrym namiocie a pomimo tego byłem zawsze wypoczęty. Nie lata sztuką jest codziennie stawiać mokry namiot aby rakiem zwijać wszystko, nie zważając na to, że zwinięty mokry namiot nie jest osłoną przed deszczem. Miałem folię, którą osłaniałem cały namiot i jakoś się żyło w tym niewielkim a wspaniałym namiocie. W Danii odwiedziłem Legoland a głownie cieszyłem się z pobytu w Odense, gdzie żył i tworzył J. Andersen. Gdy byłem bardzo młody przeczytałem wszystkie jego baśnie i marzyłem aby poznać miejsce gdzie tworzył.
Gdy dojechałem do Kołobrzegu, przez jeden dzień świeciło słońce i wysuszyłem wszystko. Nie mogłem uwierzyć w noc przespaną w suchym namiocie.
Wspaniała sprawą było to, że przez cały okres wypraw rowerowych, w tym także tej do Danii, nie odnotowałem żadnych wpadek z wynikami glikemii. Zapotrzebowanie na insulinę spadło więcej jak trzykrotnie. Gdy zamykałem pętlę Dom-Dania-Dom, powrót był więcej jak radosny bo odbył się bezpiecznie bez najmniejszego wypadku.
Dziś szczególnie cieszę się z tych moich rowerowych wypraw. Pozostało po nich wiele cennych uwag do sposobu leczenia cukrzycy.
Obecnie moja sprawność fizyczna ogranicza większy wysiłek fizyczne. Przebyte trzy operacje kolan, pozwalają jedynie na spacery, zawsze intensywne bo tego wymagają nie tylko stawy kolanowe ale także cukrzyca. Dzięki doświadczeniom zdobytym przez rower nie zapominam, pomimo problemów, czym jest aktywność fizyczna. Można ją zawsze realizować, bez względu na stan zdrowia pamiętając o konsultacji z lekarzem.
Pragnę zaapelować do tych diabetyków, którzy nie mogą pogodzić się z cukrzycą. Naprawdę, przed wami wszystko. Jedyny warunek to chcieć, i zdobywać wiedzę jak to zrobić aby osiągnąć swój cel. Diabetyk może często więcej od zdrowego, bo zna swój organizm, jego zachowanie w różnych, nawet ekstremalnych warunkach.
Chętnych odsyłam do moich stron internetowych:
1. www.chorzów.um.gov.pl/chtd
2. www.chorzów.um.gov.pl/daigid
Pozdrawiam wszystkich niezwykłych ludzi, borykających się z cukrzycą.
Karol
(dane do wiadomości Redakcji)