Moje życie z cukrzykiem rozpoczęło się 5 lat temu, gdy wykryto u męża cukrzycę typu II. Najpierw bardzo się wystraszyliśmy. Mąż przeleżał prawie miesiąc w szpitalu (okazało się, że przywiozłam rekordzistę - 1087).
Nie będę opisywać tego, jaki horror przeszłam od czasu wizyty u lekarza, do czasu gdy zawiozłam go do szpitala. Napiszę tylko jedno - nie powinni wypuszczać ze studiów "lekarza" o ile nie ma oceny bardzo dobrej na dyplomie, a podejrzewam, że lekarz prowadzący mojego męża nie miał takiej oceny. W każdym razie już jesteśmy 5 lat po wykryciu i od 5 lat żyjemy z cukrzycą.
W pierwszych latach było trudno o tyle, że nie wiedzieliśmy co to za choroba. Pamiętam te nocne wstawania, mierzenie cukru, dożywianie. Kupiłam nawet specjalistyczne książki o diecie cukrzyka.
Piszę ten list, gdyż już nie mam siły. Nie mam siły do mojego męża i jego choroby. "Odpuszczanie sobie" zaczęło się niewinnie, od jedzenia normalnych rzeczy. Mąż prawie wpadał we wściekłość gdy gotowałam mu dietetyczne obiady. Zaczął podjadać sobie różne inne "zakazane" rzeczy. Sama nie miałam na to wpływu, bo gdy ja byłam w pracy on sobie "hulał". Nie raz widziałam opakowania po cukierkach czy innych czekoladkach. Tłumaczył się wtedy tak samo jak tłumaczy się alkoholik. To nie ja - to kolega, albo tłumaczył się że cukier mu spadł, więc zjadł.
Najgorzej jest z rodziną i znajomymi. Częstują go słodyczami i alkoholem a ja nie mam na to wpływu. Już nie raz tłumaczyłam im, że "wbijają mu gwóźdź do trumny", ale ludzie to ignorowali przy gorącym poparciu mojego męża. W końcu wyglądało na to, że jestem domowym "gestapo" i że wyolbrzymiam sprawę. - odpuściłam wtedy sobie.
Obecnie jest tak, że mąż je co chce i pije (alkohol) jak chce i kiedy chce. Sam może by nie pił, ale są znajomi, którzy przy spotkaniu częstują go, a on - jak dziecko - nie potrafi odmówić, a może i nawet nie chce odmówić. Zauważyłam, że czasami zaczyna mu "odbijać palma". Moje prośby i groźby nic nie pomagają. NIE MAM JUŻ SIŁY.
Na moje prośby aby choć raz poszedł do diabetologa - wścieka się, bo jak tłumaczy nie lubi lekarzy. Kiedyś, gdy się tak wściekł to mało nie rozbił samochodu. Na moje prośby aby nie pił alkoholu - odpowiada, żebym nie przesadzała, bo wie co robi (choć ostatnio zdarza się, że "film mu się urywa" - i robi głupoty). A tak w ogóle twierdzi, że przecież jest dorosły (55 lat) i wie co robi.
CIĘŻKO MI, a najgorzej że nie mam znikąd wsparcia. Jego matka, mimo że wie o jego chorobie, na jego "cześć" przy każdej wizycie szykuje 2 blaszki ciasta dla "SYNKA". Boję się, że mój mąż kiedyś zrobi coś sobie, albo mi i sobie - no i tak żyję w strachu od jednego jego kielicha do drugiego.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, koniecznie polubcie nasz profil na FB!
Wszelkie materiały (w szczególności materiały i opracowania własne) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.
Najnowsze komentarze
[8]
Masz swoją opinię na ten temat? Tu jest miejsce, gdzie możesz ją wyrazić! Pisz, komentuj i dyskutuj. Pamiętaj o tym, że nie będą tolerowane niecenzuralne wypowiedzi i wulgaryzmy.
~K. IP: 5.173.216.xxx
(2023-11-27 02:23:34)
Dzisiaj mojemu mężowi spadł cukier...
Choruje od 8 roku życia a ma 50...
Jechał z córką autem...
Został pobity przez człowieka, który stał za nim na światłach i widział dziwny manewr samochodem. Przekonany, że ma pijanego kierowcę, zaatakował...Wyrzucił męża zza kierownicy na ziemię. Obserwatorzy jednoznacznie krzyczeli, " Pijak za kierownicą "...Córka przerażona, ludzie zupełnie nieświadomi. Lincz, wyzwiska... Kiedy u nas w kraju zadbamy o świadomość i psychologiczną pomoc dla rodzin cu krzyków?!!
~Marzena IP: 5.173.140.xxx
(2022-11-26 14:20:11)
Witam,tez mam cukrzyka w domu i wiekszosc problemów jak tu opisywane.Maz choruje już 20 lat.Jest na diecie lekach i ruchu.Oczywiscie wszystko zaburzone,jest alkohol,bywaja slodycze i wybuchowosc.Dochodzi do tego gromadzenie jedzenia,stale mu nalo,lodowka peka w szwach a on zniwu przynosi pelne torby ze sklepu.Jestesmy tylko we dwoje,syn na swoim wiec nie ma potrzeby kupiwania takich ilosci ale cukrzyk mysi mieć.Ja bym chciala jesc duzo mniej ale on robi salatki "dla mnie",trzeba jesc bo sie zepsuje.Zle mi z tym wszystkim,zadne rozmowy nie pomagaja,cukrzyk jest egoista,mysli tylko o sobie.Musimy sie poswiecac albo odejsc,niestety dla mnie już za pozno,jestesmy na emeryturze, trzeba zyc obok siebie,razem sie nie da.
~Gary IP: 176.124.244.xxx
(2020-08-11 11:44:34)
daj człowiekowi pożyć ....... jak będzie się katował to pożyje może za 2 lata dłużej więc po co !!! znajomi wbijają mu gwóźdź do trumny ? dieta i tabletki które rozwalają inne narządy tylko spowolnią na chwilę to wbijanie !!!
~ala IP: 176.221.120.xxx
(2014-12-07 18:39:43)
Parszywa choroba cukrzyca typu 1 z ta choroba da sie zyc oczywiscie ale rodzina jest wykończona psychicznie szkoda ze tak beznadziejnie podchodzi sie do tej choroby w polsce i jak slysze ze da sie z nia zyc to mi slabo wystarczy brac insuline i dieta a co gdy spada cukier i chory tego nie odczowa a obiawia sie to agresja w stosunku do rodziny to co wtedy jak zyc kto pomaga takim ludza jak ja zona kochanego meza cudownego czlowieka z parszywa choroba ktora nas wykańcza jakie przywileje dla nas w pracy .
~Iza IP: 83.7.106.xxx
(2014-10-03 01:38:50)
Od 11 lat jestem z cukrzykiem. Na początku wydawało się, że nad wszystkim panuje, przy odpowiedniej ilości insuliny każdy grzeszek da się przecież zatuszować (tak sądził). W noc naszych zaręczyn uderzył mnie i wyszedł z domu w jednym bucie, aby pojeździć samochodem. Kocham go strasznie i nic nie zmieni moich uczuć względem niego, ale takie sytuacje zdarzają się od czasu do czasu. On oczywiście niczego nie pamięta, a mnie serce pęka z żalu i zamartwiania się o niego. Nie jesteś sama :) Pozdrawiam
~Aguś77 IP: 195.162.76.xxx
(2014-08-31 13:38:43)
Od ponad roku Mój partner ma wykrytą cukrzycę typu 2. Ma dopiero 39lat, nasz Syn 13l. Jesteśmy za sobą od 15lat, a Ja nie wiem, czy wytrzymam to wszystko! Od lat prosiłam,aby się zbadał i przestał zażywać alkohol, bo nie panuje nad tym,co mówi i robi. Rok temu doszło do przełomu, w cukrzycowym amoku zaczął szaleć. Podszedł do Mnie, aby mnie poddusić. Niby się opanował. Następnego dnia nic nie pamiętał. Dziś wiem, że ma wątrobę większą1,5raza,obtłuszczoną. Mam dość...
~Agata IP: 212.109.131.xxx
(2007-08-10 12:36:43)
Edytko, Dziękuję za reakcję. Od czasu napisania tego listu minął rok. W domu nic się nie zmieniło, no może oprócz tego, że mąż "ma już" neuropatię. Bolesne jest to, że to ja czytam o jego chorobie, o skutkach. Teraz jeszcze radzisz abym ja poszła do psychologa... Cóż z tego, że pójdę i porozmawiam, skoro to nie zmieni mojego męża i jego zachowania?
~Edyta IP: 83.26.8.xxx
(2007-04-14 18:31:15)
Bardzo Ci współczuję, od 2 m-cy w rodzinie mam cukrzyka. Jest to 5 letnie dziecko. Tyle tylko, że przed nim jeszcze można schować cukierki itp. ale niestety tak jak pisałaś najgorsze jest to częstowanie!!!!!! Ja sama przyznaje, że dopóki nie zetknęłam się z tą chorobą niewiele o niej wiedziałam, ale teraz wiem, że jet to straszna i podstępna choroba.
Trzymam za Ciebie kciuki!!!!! PS. A może spotkałabyś się z jakimś psychologiem może on by pomógł Ci i powiedział jak masz z nim rozmawiać.