Moja "przygoda" z cukrzycą zaczęła się 6 lat temu ...obecnie mam 15 lat. Wszystko zaczęło się tak: Moja mama wyjechała za granice do pracy prawie na dwa miesiące... ja wraz z moją młodszą siostrą byłam w tym czasie pod opieką cioci... któregoś dnia strasznie źle się czułam ... piłam ogromne ilości napojów ...nie było dla mnie ważne czy to była woda czy sok ..obojętnie byleby się napić ..moja ciotka przyglądała mi się od dłuższego czasu ... ale w końcu nie wytrzymała i zapytała czy mi się naprawdę chce tak pić ..czy pije bo jest jakiś sok w domu ..odpowiedziałam że po prostu chce mi się pić ..piłam szklankę za szklanka .. woda z butelek znikała w zadziwiająco szybkim tempie...
Moja ciocia któregoś dnia...wyciągnęła paski do mierzenia cukru i acetonu w moczu ... (jest pielęgniarką).. zrobiłam to o co mnie poprosiła ..na paseczku wyszedł bardzo wysoki procent cukru w moczu ... następnego dnia poszłam z ciocią do przychodni ..zmierzyli mi cukier wynik: 567 (do tej pory go pamiętam)...lekarz pierwszego kontaktu ..od razu kazał mnie zawieść do szpitala...
Mijały dni a ja leżałam pod kroplówkami ... mój szpital był strasznie zacofany ..podawali mi jakieś stare insuliny... nie pamiętam ich nazw... moja mama w końcu przyjechała... wraz z tatą ... lekarz powiedział im co jest ze mną... i dodał, że nie mają pojęcia jak mi pomóc...
Spędziłam w szpitalu tydzień ..ale to był początek .. po tygodniu ..rodzice zabrali mnie do szpitala w Poznaniu na ul. Szpitalą na oddział XXI ...zaraz podłączyli mnie do kroplówek ..kolejne trzy dni leżenia .... buuuu... mój stan poprawiał się ... oczywiście potem przechodziłam razem szkolenie z rodzicami .nio i po dwóch tygodniach wróciłam do domu ...
Moim lekarzem była pani M. Była okropna ...leczyłam się u niej przez 4 lata ..zmieniała mi ciągle insuliny ... cukry ciągle miałam wysokie ... zaczęłam przybierać na wadze .. dosyć dużo ..a w zasadzie "puchnąć".. zmieniłam lekarza .. od dwóch lat jest nim pan F ...bardzo sympatyczny człowiek .. bardzo mi pomógł ... od razu wziął nie do szpitala .. badania ..hemoglobina 14,8 (strasznie wysoka) ..zmienił mi insulinę ... cukry się ustabilizowały ...
Następnym etapem mojej choroby była pompa ..została wypożyczona od szpitala na pół roku ..cukry się poprawiły ..ale nie były rewelacyjne... nadszedł dzień oddania pompy .. od kilku miesięcy ..jestem z powrotem na penach ... dostaje 6 zastrzyków dziennie ..: Actrapid o 4.00 rano ..potem przed śniadaniem Actrpaid i Insulatard..obiad Actrpaid ..kolacja Actrapid..2kolacja Insulatard...
Niedawno byłam w szpitalu .. stwierdzono u mnie powiększoną wątrobę... wykonali też gastroskopię ..tez coś stwierdzili na szczęście na dzień dzisiejszy z przewodem pokarmowym jest wszystko ok .. ..cukry mam wysokie .. i znowu trochę przytyłam .. choć od kilku tygodni mam ładne cukry .. za dwa tygodnie czeka mnie znów szpital .. na sama myśl robi mi się nie dobrze.. ciągle coś u mnie wykrywają ..jestem w szpitalu co miesiąc...tragedia .. potem tyle nadrabiania w szkole .. :(( moim dotychczasowym najniższym cukrem było 19 .. jeszcze chodziłam :)) dzisiaj odebrałam wyniki moczu (takie szczegółowe) znowu wyszły jakieś bakterie ... w dodatku ciągle łapie jakieś przeziębienia, anginy, zapalenia krtani itd. lekarz powiedział, że być może będę miała wycinane migdały, trzy lata temu przechodziłam operacje ..wycinali mi wyrostek ..ciągle coś ..okropieństwo...
Pielęgniarki w szpitali znają mnie już na pamięć ..lekarze zresztą też ... znam już wszystkie obyczaje tego szpitala ... a najbardziej nie lubię studentów .. którzy uczą się na pacjentach ... mają nas badać ..itd.. codziennie 5 grupek na każdego pacjenta... horror.. mogłabym jeszcze długo pisać co przechodziłam ...bo jest tego jeszcze sporo .. w dodatku zaczęły się problemy innego rodzaju ..chodzę do psychologa .. problemy w szkole .. musze chodzić na korepetycje ..jakoś daje rade .. jest coraz lepiej..
Mój nr gg :3423106
Monika