Wyjechaliśmy na długo oczekiwane wakacje z naszą kochaną córeczką, która swoje 3 urodziny spędziła nad morzem. Przez cały pobyt była marudna, śpiąca i wiecznie siusiająca. Z powodu upałów nawet nie zwróciliśmy na to uwagi, stwierdzając zgodnie, że skoro dużo pije to i dużo siusia.
Po dwóch tygodniach wróciliśmy, w sobotni wieczór zauważyłam, że przystawia sobie krzesełko do zlewu i pije wodę z kranu. Postanowiłam pojechać z nią jak najszybciej do pediatry aby czegoś nie przegapić. Słowa pani doktor spadły na mnie jak wyrok, kara za moje dotychczasowe życie. Natychmiastowe skierowanie do szpitala, badania, kroplówki i nieustający płacz mojej córeczki. To był i jest największy koszmar mojego życia, gdybym tylko mogła oddałabym dla niej swoją trzustkę. Nie pogodziłam się z tym ciągle zadając sobie to samo pytanie... "czemu taki maluszek musi tak cierpieć, dziecinka która tak naprawdę jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy". Miała iść do przedszkola, niestety to niemożliwe :o((.........a jak pójdzie do szkoły...
Dziobek