Obecnie mam 18 lat. Moja historia z cukrzyca zaczela sie kiedy mialem 7 lat i bylem uczniem "zerowki". A wygladalo to tak. Po szkole wracalem bardzo senny, jak wiadomo dzieciak w takim wieku jakim bylem zawsze lubi sie bawic a u mnie bylo inaczej, zamiast sie bawic szedlem spac. Jak wstalem to tylko zeby sie czegos napic i za potrzeba, o jedzeniu nie bylo wogole mowy.
Po paru dniach moi troskliwi rodzice postanowili isc ze mna na zbadanie poziomu glukozy we krwi. Zdazylem wrocic od lekarza i zaraz byl telefon do domu od lekarza. Wynik poziomu glukozy we krwi wynosil 714, wiec troszke duzo :) A wiec zaraz w taksowke i do szpitala, bylem wtedy maly, nie zdawalem sobie sprawy co to cukrzyca, jak to sie leczy, nic nie wiedzialem o tej chorobie. Pamietam ze ciagle moi rodzice chodzili na jakies szkolenia a ja musialem uczyc sie obslugiwac glukometr i robic sobie zastrzyki (jeszcze wtedy nie bylo penow, byly strzykawki), a wiec troszke bylo trudno. Po powrocie do domu wszystko bylo inaczej. Nie moglem jesc kiedy chcialem i ile chcialem, wszystko bylo wyliczone, jak dla mnie dla takiego malego czlowieczka to bylo za duze przezycie jak na jeden raz. Nie wiedzialem co sie wokol mnie dzieje.
Teraz mam juz 18 lat, ale powiem wam nie jest latwo zyc z cukrzyca. Sa tego plusy i minusy. Plusy to oczywiscie to ze w szkole zeby sie zwolnic wystarczy isc do pielegniarki powiedziec, ze slabo sie czuje i mnie zwalnia do domu, nieraz kiedy wiem ze mam byc pytany, to mowie ze mam wysoki poziom cukru i nie jestem gotowy zeby odpowiadac, a z kolei na W-Fie kiedy nie chce mi sie cwiczyc to mowie ze mam niski poziom cukru i zadnej jedynki nie dostane w przeciwienstwie do moich rowiesnikow. Minusy to oczywiscie to ze jesli sie nie przypilnujemy to mozemy stracic przytomnosc. Mi to sie przytrafilo 2 razy!! Raz na wycieczce szkolnej i GLUKAGEN nie chcial pomoc. Tata podal mi jeden, potem drugi i nic. Przyjechala karetka, kiedy chcieli mnie juz zabierac dopiero sie przebudzilem, bylo strasznie, ale jeszcze gorzej bylo kiedy bylem sam w domu!! Patrze na glukometr poziom cukru 55. Zaraz siegnalem po cole oraz po telefon i zadzwonilem do taty. Nie mogl sie ze mna dogadac bo juz slyszal po glosie ze mowie jak bym byl pijany. Powiedzial tylko ze mam odkluczyc drzwi wejsciowe do domu. Wiecej nie pamietam. Dopiero jak odzyskalem przytomnosc to lezalem na podlodze w kuchni, podloga byla cala w wymiocinach a ja nie mialem pol zeba a bialko w oku mialem cale przekrwione. Bylo naprawde ciezko, ale jakos moj organizm sam sie wybronil i sie udalo. Naprawde nie jest to mile przezycie, nie zycze tego nikomu.
Obecnie jestem w takim dolku i zalamaniu, ze przy cukrze 150 ja sie slabo czuje. Ciagle mam wysokie cukry, bo tak sie czuje bezpieczniej. Jest mi ciezko. Chociaz jak jestem w domu to mam ladne cukry. Gorzej jak mam wyjsc to tak sie nafrykuje ze poziom cukru wynosi 250-400 i wtedy bezpiecznie wychodze z domu. Ciezko mi jest nie wiem jak sobie z tym poradzic moze ktos mam na to jakas recepte. A tak jesli chodzi o to jak moje otoczenie przyjelo to ze mam cukrzyce to powiem wam sam sie zdziwilem, pozytywnie z tego co pamietam bo przeciez bylem wtedy szczeniakiem. Wypytywali sie tylko co to jest glukometr a po co to, a do czego to itp. Zastanawialem sie jak bedzie w gimnazjum, jak w technikum bo to nowa szkola, nowi znajomi ale powiem wam ze bardzo dobrze, bylem pozytywnie zaskoczony. I co wiecej?? Wszysycy slodziutcy nie martwcie sie przeciez cukrzyca to nie koniec swiata, da sie z tym zyc!! Pozdro dla wszystkich slodkich!! I pamietajcie cukrzyca to nie choroba tylko przypadlosc!!
Oczywiscie zapraszam na mojego bloga: www.wilkos.blog.pl oraz no moje GG-6431055
Maciej