Kolejne karmelkowe spotkanie w Warszawie za nami. Tym razem doszło do niego 25 września 2011 w lokalu "Rozdroże" w sąsiedztwie Agrykoli, gdzie znajdowała się meta 33. Maratonu Warszawskiego. Miejsce nieprzypadkowe, wszak w maratonie brał udział Nasz Karol.
W spotkaniu uczestniczyło 20 osób. Wśród nich stali bywalcy z Warszawy i okolic (Piotrek, Rafcio, Ania, Janka, NieKaz, Szarik, mk, Karol z Ewunią, Kuba z żonką, Gregs, Emdzi, Chrupek), całkiem nowi (Krewetka, Bea z Marzenką, Ged i Shadow) oraz Ci, którzy przemierzyli pół Polski, by pobyć wśród swoich (Juras oraz najbardziej odjazdowy, dosłownie i w przenośni, Shadow, który kilkaset kilometrów przejechał swoją Hondą).
Czas spędziliśmy na rozmowach przy wypiekach miejscowych karmelków oraz tym, co kto sobie zamówił. Nie muszę dodawać, że każdy z nas chciałby, by w takich razach czas stawał w miejscu. Od siebie dodam, że było to spotkanie jakby jubileuszowe. 5 lat wcześniej, 20 maja 2006 spotkaliśmy się po raz pierwszy w Warszawie. Mamy za sobą już ponad 30, podobnie jak to, niepowtarzalnych spotkań.
Janka
Jedna z uczestniczek, Krewetka, napisała wierszyk o spotkaniu:
"SŁODZIAKI"
Grono słodkich się zebrało
na spotkaniu jakich mało!
Poznać tam okazję miałam
Tych, co jeszcze nie widziałam.
Mała, zwinna, energiczna
i do tego bardzo śliczna;
nikt by o Niej nie powiedział,
że też boi się niedźwiedzia
Maratończyk z łydką zgrabną
z "żoną" piękną i powabną.
Juras dziewczę swe przytula,
aż rumieni się Gosiula.
Bea grzeczną była dotąd,
póki lekarz Jej poniekąd
nie przedstawił "złych" nawyków
naszych sprytnych już cukrzyków.
Wtrącę tylko tu na chwilę,
bo w rachubie się pomylę,
jest też kelner zakręcony-
trzy kolejki już spóźniony!
Ged po oczach fleszem błyska-
uśmiechają się ludziska.
Obok mnie-dwóch przystojniaków-
ehh..mam słabość do chłopaków
Żono Kuby-się nie gniewaj-
tylko pytam jak się miewa
Facet humor ma niemały
na imprezy doskonały!
Janka, Rafał dogadzają
i pyszności podsuwają.
Gregs się spóźnił odrobinę
sympatyczną robiąc minę.
Jakże mogłabym zapomnieć
o koledze z tak daleka,
na którego niecierpliwie
szybki motor wiernie czeka.
Tam cichutko gdzieś w kąciku
siedzi dwoje osobników.
Dziś na słodko imprezują,
bo się z nami dobrze czują.
Kto się spóźnił niech żałuje,
że Go tu nie wytypuję,
ale wszystko się nadrobi
wszak wigilia już "za rogiem"