Spotkaliśmy się całkiem niedawno...
...niezwykłe to było spotkanie...
jakbym ciotkę starą i dotąd nieznaną
...po latach spotkał niespodziewanie...
Poznaliśmy się całkiem niedawno...
...tak obca wydałaś się z początku...
jak na pierwszej randce nocą w parku...
...gdy mrok zakrywa twarz...
Nie wiem kiedy to było...
...gdy zaczepiłaś mnie pazurkiem swoim
wbiłaś go wewnątrz niczym ostrze miecza...
nie krwią lecz cukrem zbroczony...
Niestety nic nie poczułem wtedy...
Lub stety czasem rzec można...
W błogiej niewiedzy słodyczy...
...żyłem jak zwykła istota...
Trucizna którą mi wlałaś...
...pazurem słodkim, bezczelnym
zebrała szybko swe żniwo...
paraliż dotknął mnie wielki...
Pragnienie wzmagało się z czasem
...jak człowiek w miłości potrzebie
...słabość dotknęła me ciało...
...mamiąc tajemnie me zmysły...
Cukier nasycił krew moją...
Co w żyłach gorąca ciągle płynie...
...jak rzeka niestrudzona...co pokonuje...
zakręty życiowe i losu kamienie...
Ta słodycz z początku...stała się zakrętem
Kamieniem co bez współczucia tamuje tą drogę...
Lecz z chwilą gdy człowiek dostaje nadzieję...
Rzeka płynie dalej...pomijawszy chwili trwogę...
Bo droga okrężna zawsze istnieje...
...nie trzeba jej szukać, bo zawsze widnieje...
...czy leku to dawka...czy śmiechu zastrzyk mały...
wpływa to wszystko niezwykle... na Twój świat...cały
Bo czymże jest życie, jak nie ciągiem rozdroży...
Wyborów ciągłym pasmem, nad nimi palec Boży...
Czasami jeden nad drugim powagą góruje...
Lecz wciąż życia graalem zostaje, jak sieć co pająk snuje...
Pamiętaj więc...słodki człecze drogi...
Że to tylko wybór drogi Twej...
Co z słodyczą swoją zrobisz...
Żyć z nią godnie...czy jak zając zbiec...
Łukasz Piosik