30 październik 1998 roku. Leżę na sali porodowej wsłuchując się w bijące serduszko mojego jeszcze nienarodzonego dziecka. Z niecierpliwością oczekuję, aż przyjdzie na świat. Serduszko bije jakby inaczej, coraz wolniej i słabiej. Po chwili znajduję się na sali operacyjnej - cesarskie cięcie. Jak przez mgłę słyszę płacz dziecka i głos lekarza "ma pani dziewczynkę". WITAJ NA ŚWIECIE ADRIANKO.
Maj 2006 - piękna pora roku. Wszystko budzi się do życia a moja ośmioletnia córeczka Adrianka ginie w oczach. Jest coraz szczuplejsza, nie ma sił na zabawę, nie radzi sobie w szkole. Wciąż powtarza mamo pić, sikać, spać. I tak w koło.
17 maj 2006 idziemy na badania, bez skierowania od lekarza. Myślę, że to anemia. Pobiorą krew i wszystko się wyjaśni. Pielęgniarka wydająca badania zaleciła aby skontaktować się z lekarzem. Jesteśmy u lekarza, gdzie słyszymy "wyniki są złe". Dziecko należy natychmiast zawieść do szpitala. Strach w oczach, ból w sercu. Co jest z moim dzieckiem? Ada jest obojętna na to, co się wokół niej dzieje. Najważniejsze dla niej jest to żeby było coś do picia.
Około godziny 17.30 jesteśmy na oddziale endokrynologiczno - diabetologicznym w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Kielcach. Z trudem odpowiadam na pytania zdawane przez pielęgniarkę: objawy, od kiedy, pierwszy ząbek,... . Moją Adusię bada lekarz. Diagnoza jest paraliżująca - CURZYCA TYPU 1 insulino - zależna. Poziom cukru we krwi 418 mg%, hemoglobina glikowana HbA1c - 14,6% (norma 6%), dziecko jest odwodnione. Zostaje na oddziale. Zostajemy razem, przecież nie mogę jej zostawi samej. Wszyscy na oddziale są bardzo życzliwi. Uczą nas jak sobie radzić z chorobą. Mówią, że "z tym" można żyć, że jest dużo dzieci chorych. Ja w głowie mam tylko jedno - DLACZEGO!!! DLACZEGO TO SPOTKAŁO MOJE DZIECKO!!! Chce mi się krzyczeć. Muszę się jakoś trzymać, przecież trzeba wspierać moją córeczkę. W dzień nie jest tak źle, ale w nocy nie mogę powstrzymać łez. Chodzę po sali szpitalnej nie mogę zasnąć. Adusia otwiera rozespane oczka - "mamusiu nie płacz wszystko będzie dobrze".
Ada ma rację, z każdym dniem jest lepiej. Organizm nasyca się insuliną. Wychodzimy na spacery. Moja mała córeczka uśmiecha się. Teraz już wiem - BĘDZIE DOBRZE.
29 maj 2006 wychodzimy ze szpitala. Umiemy podawać insulinę, mierzyć poziomy cukru, obliczać wymienniki węglowodanowe. Adusia znowu jest wesoła, taka jak kiedyś.
30 maj 2006 wysyłam list do Fundacji WOŚP z prośbą o przyznanie pompy insulinowej. Chcę, aby Ada była leczona najnowszymi środkami medycznymi i mogła funkcjonować w społeczeństwie jak jej zdrowi rówieśnicy. Z niecierpliwością czekam na odpowiedź.
Mija rok. Nic się nie zmienia. Ada nadal ma podawaną cztery razy dziennie insulinę, 6-8 razy na dobę mierzy poziom cukru we krwi. Każdy jej posiłek jest dokładnie wyważony. Czy tak powinno wyglądać życie dziecka?
13 maj 2007 Ada przyjmuje I Komunię Świętą. Podczas mszy świętej mówi wiersz
"Mamusiu
Słyszysz?
To bije moje serce
Tyle w nim dzisiaj radości..."
nic więcej nie jestem w stanie usłyszeć. Boże DZIĘKUJĘ CI, że jej serce bije.
21 czerwiec 2007 jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Z drżącym głosem czytam "W imieniu Zarządu WOŚP, mam przyjemność poinformować, iż decyzją Fundatorów Adrianna Kozieł otrzyma pompę insulinową". Adusia dokładnie wie, co to znaczy. Z jej oczek płyną łzy - łzy szczęścia.
24 września 2007 Ada zostaje przyjęta na oddział endokrynologiczno - diabetologiczny celem podłączenia osobistej pompy insulinowej. Od tej chwili stan zdrowia i komfort życia mojego dziecka znacznie się poprawił.
Z całego serca dziękuję wszystkim osobom, które przyczyniły się do zakupu tak potrzebnego i ułatwiającego życie sprzętu.
4 październik 2007 Ada wróciła ze szkoły i zapytała "Mamusiu co piszesz? Dlaczego płaczesz?"
kozielb@onet.eu