Później strzykawki jednorazówki (tylko tak się nazywały bo oczywiście były wielokrotnego użytku) i przeliczanie jednostek na kreski na podziałce, ponieważ insulina była czterdziestka lub osiemdziesiątka, a strzykawki setki. Każda kreska na strzykawce to były 2,5 (albo 1,25) jednostki. Glukometru dalej nie miałam, ale cukier mierzyłam już w krwi - paskami "na oko". Trzeba było porównywać kolor na pasku z kolorem na opakowaniu i wychodził wynik.
Potem wymarzone peny, insulina krótkodziałająca cztery razy dziennie i długodziałająca dwa razy, to był już luxus. I wreszcie glukometr. Wielka maszyna, ale badała cukier dokładnie. Jak wprowadzili Humalog czy NovoRapid, to był dopiero olbrzymi skok naprzód. I rzeczywiście nie trzeba było kontrolować diety. Teraz insulinę dawałam jak chciałam zjeść, a nie musiałam zjeść jak dałam insulinę. To wielka różnica.
Jak miałam około 15 lat codziennie, a raczej co noc wstawałam o godzinie 1:00 żeby dostrzyknąć kilka jednostek insuliny krótkodziałajacej, aby rano obudzić się z "normalnym" cukrem.
Kiedy byłam w szkole podstawowej, dokładnie w klasie czwartej, wychowawczyni przyszła do rodziców, żeby spytać czy mogę iść na wycieczkę. Bo mam cukrzycę to nie wiadomo co robić może spaść za mocno cukier, może się coś stać, zemdleję itp. Wtedy troszkę mniej wiedziano o cukrzycy. Kiedy nauczycielka dowiedziała się, że ruch jest wskazany, od tamtej pory miałam zarezerwowane pierwsze miejsce na każdej liście wycieczkowej. Chodziłam na wszystkie wycieczki, bo to oczywiście wskazane.
Kiedy poznałam mojego męża, to on wcześniej wiedział kiedy mam za mały cukier. Widział to po moim zachowaniu, wcześniej niż ja czułam. Teraz to on wyszukuje mi wszystkich nowości na temat cukrzycy. To ON namówił mnie na pompę insulinową, którą będę miała podłączoną za parę dni. Wciąż czekam na dofinansowanie. Mam nadzieję, że tym razem już będzie wszystko super.
Moim ulubionym sportem jest jazda samochodem. :) Ale tak poważnie jeżdżę na rowerze, pływam, spaceruję. Oczywiście muszę wtedy częściej badać cukier, ale i tak robię to około 6 razy dziennie, więc 2 czy 3 razy więcej nic nie zmienia. Zarówno ze sportem jak i bez sportu zdarzają się poziomy za duże jak i za małe.
Żyję normalnie jak inni "zdrowi". Mam męża i dzieci, pracuję, "uprawiam" sporty. Przyzwyczaiłam się do mojej choroby, bardzo często zdarza się, że nie pamiętam że jestem cukrzykiem.
Pozdrawiam i życzę wszystkim dużo zdrówka i samych dobrych cukrów.
Ania
(dane do wiadomości Redakcji)