Na cukrzyce zachorowałem 18 lat temu. Właściwie nie tyle zachorowałem, co mam przyjaciela od 18 lat. Dlaczego przyjaciela? Otóż, gdy okazało się, że jestem chory na cukrzycę przyjechałem do Gliwic do szpitala. Przyjmowała mnie wtedy pani doktor i to ona powiedziała mi, że od teraz mam nowego przyjaciela. Jako iż byłem bardzo młody, dlatego też nie zrozumiałem wtedy tego zwrotu. Teraz już dobrze wiem co on oznacza.
W zmaganiach z chorobą wspierała mnie i chce jej za to podziękować moja mama. Dzięki jej uporowi i zaangażowaniu jestem teraz tym kim jestem. A były ciężkie chwile buntu, złości i trudności z uregulowaniem cukrów. Pamiętam jak mówiłem, że już się nie da, że odpuszczam. Zdarzało mi się w napadach złości rzucać zeszytem samokontroli. Obecnie mam już żonę, która pomaga mi w złych, a cieszy się razem ze mną w dobrych chwilach diabetyka.
Codziennie 6-7 razy na dobę badam poziom cukru. Skrupulatnie wpisuję pory badania krwi i podawania insuliny aby mięć jak najlepszy obraz. Wyrobiłem sobie odruch ustawiania dawki insuliny po zrobionym badaniu i dobraniu dawki, dzięki czemu nigdy nie zapomnę dać sobie insuliny, co czasami mi się zdarzało. Stosuję już dość długo analogowe insuliny. Trzeba wydać na nie trochę pieniędzy, ale naprawdę warto. Przykro, że nie było ich wtedy, gdy zachorowałem. Cieszyć się muszę jednak z tego, że były już wtedy normalne strzykawki z wtapianą igłą i zaczynały pojawiać się glukometry. Obecnie stosuję z powodzeniem glukometr firmy Medisense. Poprosiłem nawet ostatnio i dostarczono mi testy kontrolne, które ukazały, że wyniki z glukometru są poprawne.
Obecnie praca przy mieszkaniu, planowanie co gdzie umieścić, kupno potrzebnych sprzętów zajmuje nam dużo czasu. To ostatnio przyspieszone życie wpływa na moje wyniki bardzo dobrze. Mam teraz wyniki jak w czasie remisji a "niespodzianki" prawie mi się nie zdarzają. Można by uznać, że uprawiam "nowy rodzaj sportu". Jak go nazwać tego nie wiem.
Swego czasu na studiach zajmowałem się intensywnie sportem. Dużo pływałem (potrafiłem przez 50 min bez przerwy pływać w basenie to w jedną, to w drugą stronę), biegałem na kilka kilometrów, grałem w tenisa ziemnego, pływałem na żaglówce (dziękuję za obozy żeglarskie dla diabetyków), uprawiałem sztuki walki (Ju-jitsu, Aikido), a nawet pływałem na desce Windserfingowej. Przyzwyczajenie organizmu do intensywnego wysiłku zajęło mi trochę czasu, ale potem było już tylko lepiej. Bardzo pomocne okazały się częste pomiary cukru we krwi. Najgorzej bywało w nocy, gdyż często dochodziło do spadków cukru. Jednak doświadczenie i chęć pomogły mi nad tym zapanować.
Obecnie jeżdżę na rowerze, dużo spaceruję ze swoją żoną oraz staram się spędzać jak najintensywniej wolny czas. Dodatkowo mimo, że pracuję jako informatyk, to mam dużo ruchu w pracy związanego ze specyfiką budynku i zadań, które mam do wykonania.
Uważam, że dzięki samokontroli, zaangażowaniu, częstych badaniach cukru oraz analogowych insulinach można cieszyć się życiem czego i Wam życzę.
Grzegorz
(dane do wiadomości Redakcji)