A wszystko zaczęło się w październiku 2006 roku. W tym roku poszłam do liceum. Czułam się tam obco. W wakacje się przeprowadziłam do miasta ze wsi. Przyzwyczaiłam się już do życia w mieście. Nowa szkoła, nowi koledzy i koleżanki z klasy, nowe środowisko, zero przyjaciół. Na początku było mi ciężko.
Po miesiącu "klimatyzacji" w szkole trafiłam do przychodni z powodu złego samopoczucia i złego wyglądu. Byłam bardzo chuda, jadłam ogromne ilości jedzenia i bardzo dużo piłam. W nocy zdarzało mi się wisieć na kranie w łazience. Ogólnie wyglądałam jak kościotrup. Nie miałam nawet bladego pojęcia, że może to być cukrzyca. Tak, więc 6 października 2006 roku trafiłam do przychodni lekarskiej na badania. Poziom cukru: 301... Wyrok, to może być cukrzyca...
Pojechałam do szpitala. Spędziłam tam tydzień. Nawet się nie spodziewałam, że moi nowi znajomi przyjdą mnie odwiedzić. Przynosili mi lekcje, rozmawiali ze mną, to podnosiło mnie na duchu. W piątek 13 października wyszłam ze szpitala. Pierwsza noc to był koszmar. Po raz pierwszy miałam hipoglikemię. Wpadłam w panikę, nie wiedziałam, co mi jest. Wtedy mało wiedziałam o mojej chorobie. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Poszłam do szkoły, zaczęły się schody, nadrabianie materiału, musiałam zaliczyć zaległe sprawdziany, ale dalej nie miałam przyjaciół. W klasie czułam się obco. Nikt ze mną nie rozmawiał, wszyscy mnie unikali. Wtedy poznałam dziewczynę, która na początku roku szkolnego bardzo mnie drażniła. Teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Mam dobry kontakt ze wszystkimi w klasie. Ludzie przekonali się, że nie jestem zła ani moja choroba. Pytali się mnie o wszystko a ja chętnie im odpowiadałam.
Znalazłam tą stronę w Internecie. To dzięki niej tak dużo wiem o mojej chorobie. Dziękuję Jerzemu za jej założenie. Od tego czasu dużo się zmieniło. Obecnie jestem na pompie insulinowej. Moje życie powoli się układa. Żyję tak, jak żyłam zanim zachorowałam. Wiem, że po burzy zawsze przychodzi słońce. Trzeba wierzyć w siebie i w swoje marzenia. Nie należy przejmować się gadaniem ludzi, którzy nic nie wiedzą o naszej chorobie. Dopóki sami tego nie doświadczą nie zrozumieją jak nam czasami ciężko.
Pozdrawiam i ściskam wszystkich cukierków! Trzymajmy się razem i pomagajmy sobie nawzajem. Cieszmy się z życia i akceptujmy je takie, jakie jest.
Karolina per milcia :)