Witam wszystkich!
Czytając większość opinii mam wrażenie, że cukrzyk jest najbardziej nieszczęśliwą osobom na świecie!!!! Ciągłe użalanie się na sobą wkurza mnie. Mam 26 lat choruje o 8 lat. Ukończyłem szkolę średnią, studia, zrobiłem prawo jazdy.
Od początku choroby pracuje fizycznie, za przykład może posłużyć, że w ciągu 12 godzin pracy schudłem 1.5 kg. Nigdy nie robiłem z tego jakiegokolwiek problemu. Cukrzyca jest naprawdę małą chorobą w porównaniu z innymi rakami itp. Jak miałbym wstawać rano i myśleć jak jest źle czy dożyje starości to po co dalej żyć. Trzeba to zakończyć dzisiaj i już. Większość osób, które mają powikłania to przepraszam z czyjej winy?
Jeśli idę do poradni rano mam cukier 80, a 99% osób znajdujących się tam ma po 300-400!!! To jest kpina!!!!!!!! Znam ze swojego grona kilka osób ale nikt nie ma takich cukrów. Jeśli tym osobom zdaje się, że robią to dla lekarza to są w błędzie i to poważnym.
Nastawienie chorych jest takie: jestem chory prędzej czy później i tak umrę na cukrzycę. Nastawienie lekarzy jest jeszcze gorsze, ale kto by się tym przejmował!!!??!!
Słyszałem wypowiedź pewnej Pani doktor, która powiedziała, że dzisiaj dzieci chore mogą się bawić ze zdrowymi w piaskownicy. No cóż cenzura by to objęła co chciałbym jej zrobić.
Nie pamiętam jak się nazywała ta dziewczyna, przyjechała z USA została miss ale nie pamiętam dokładnie chodzi o to, że ona osiągnęła to wszystko będąc chorą osobą. No ludzie to kpina jakaś jest? A co to cukrzyk nie może nic robić? Śmiechu warte.
Wyprawa tego chłopaka chorego na cukrzycę na któryś ze szczytów co było wielkie wydarzenie miał chyba dwóch lekarzy. Też mogę wejść na jakikolwiek szczyt i nie będę na plecach niósł lekarza. Cofnęli się bo był za duży śnieg. Tracąc te 1,5 chodziłem w śniegu po kolana jeśli miałem szczęście. Bierzesz jedzenie i idziesz.
Brak akceptacji społeczeństwa hmmmm... a jak patrzymy na osobę na wózku? Na osobę bez nogi, ręki? Nie ma się co dziwić jak ktoś wyskakuje z penem. Tylko po co? Czy nie można tego zrobić dyskretnie? Czy cały świat musi wiedzieć, że jesteśmy chorzy? U mnie wiedziało tylko kilka osób, te które powinny wiedzieć? A nie jestem na weselu na przeciwko mnie siedzi para 20 latków mniej więcej, on wyjmuje glukometr mierzy sobie za chwile ostentacyjnie wyjmuje pena, ona spogląda na mnie, peszy się i nie wiedzą co zrobić.
A nie mógł wyjść do łazienki zbadać cukier, dać insulinę? Oglądam rozmowy w toku a tam dziewczyna jest zaskoczona, że ludzie biorą ją za narkomankę jak na ulicy robi sobie zastrzyk!!! Paranoja!!!!! Kiedy jechałem gdzieś na wakacje musiałem zjeść coś w restauracji, to insulinę robiłem sobie w nogę w samochodzie. Wyobrażacie sobie, że wyjmujecie pena na stolik i jazda!! Dorywczo pracowałem w kilku miejscach i nikt nawet nie wiedział, że jestem chory. Jeśli ktoś zna swój organizm to dlaczego nie?
Na początku choroby, fakt, usłyszałem, że jestem upośledzony!!! Było to straszne, ale nie płakałem w domu z tego powodu. W życiu trzeba iść na przód a nie się cofać. To co miałem zrezygnować ze studiów, pracy? Bo jestem chory?
Miałem usiąść przed TV i ważyć 150 kg? Bo będę się bał wyjść z domu, bo jeszcze coś mi się stanie? Co ciekawe mój tryb życia pozwala mi na utrzymywanie cukru na poziomie zdrowego człowieka. Jeśli pracodawca zażyczy sobie badań to pójdę na nie i w mojej krwi nic nie znajdą poza cukrem 80-100 :)
Przepraszam za błędy ale jak szybko się pisze to różnie to bywa.
Życzę wszystkim więcej wyobraźni i dystansu do samego siebie.
Sebastian