I znowu to samo znowu myślę jak było przedtem jak jest teraz, znowu dziele czas wtedy i teraz. Jak bym umarła i przezywała drugie całkiem inne życie.... Ale co to zmieni znowu tylko przyniesie załamkę i łzy... Dlaczego nie mogę się z tym pogodzić??? Myślałam, że jestem twarda, więc dlaczego nie mogę sobie poradzić ale od początku...
27.09.2006 r. na lekcji w-f skręciłam nogę w kolanie. Na pogotowiu założyli mi gips na 4 tygodnie. Nie chodziłam do szkoły, ale jestem dobra uczennica i szkoła nie robiła problemów. W czasie pobytu w domu bardzo dużo piłam, często chodziłam do łazienki - typowe objawy cukrzycy. W przeciągu ok. 2 tygodni schudłam 15 kg, ale tłumaczyłam to sobie tym ze mało jadłam. 20.10.2006 r. ściągnięto mi gips i zlecono rehabilitacje, ale ze mną było coraz gorzej nie mogłam patrzeć na jedzenie tylko ciągle piłam, na lekcjach nie mogłam się skoncentrować (nauczycielka polskiego prosiła mnie żebym zrobiła badania-musiałam wyglądać źle...). 27.10 zaczęłam wymiotować, byłam pewna że to anemia, rodzice niemal siłą zmusili mnie do pójścia na badania (do lekarza - znajomego rodziny). POSZŁAM 30.10.2006 r. i ta data na zawsze utkwi w mojej pamięci...
Miałam być na czczo, tato wziął dzień wolnego i pojechaliśmy 25 km na badania. Czekałam w kolejce, gdy weszłam do gabinetu wysłano mnie od razu do zabiegowego na badanie glukozy we krwi. Pielęgniarka po jego przeprowadzeniu popatrzyła na mnie i kazała iść z wynikiem od razu do gabinetu lekarskiego. Wujek popatrzył na wynik wziął tatę na bok, wiedziałam, że coś jest nie tak i nie mogła pohamować napływających łez. Tatuś wziął mnie za rękę a lekarz powiedział że mam cukrzyce i muszę jechać do szpitala. Nie wiedziałam co znaczy ta choroba, ale nie mogłam się opanować i łzy zaczęły lecieć mi ciurkiem...
Musieliśmy jechać do Lubina (20 km) po skierowanie do szpitala (bo tam jestem zarejestrowana), a następnie po moja mamę do pracy (15 km), potem do domu (7 km), szybkie pakowanie i do Wrocławia (70km) do KLINIKI ENDOKRYNOLOGI I DIABETOLOGII WIEKU ROZWOJOWEGO WE WROCŁAWIA, UL. J.M. HOENE-WROŃSKIEGO 13 C (klinika świetna). Drogi nie pamiętam bo przespałam. W szpitalu miałam świetną opiekę, ale gdy dowiedziałam się, że mam używać glukometr i penów to się załamałam.... Po 2 tygodniach wróciłam do domu, ale nie normalnego życia ono nigdy już nie będzie takie jak dawniej...
Bałam się powrotu do szkoły, ale klasa okazała się wspaniała. Wychowawczyni zorganizowała lekcje o cukrzycy, wytyczyła mi pomieszczenie na podawanie insuliny, nauczyciele pomogli nadrobić zaległości, a na klasę zawsze mogę liczyć... Niestety za kilka miesięcy idę do nowej szkoły. Chciałabym żeby traktowano mnie tam przynajmniej w 1/4 jak tutaj.
Pewnie każdy zastanawia się dlaczego jeszcze narzekam. Ja po prostu nie mogę pogodzić się z tym, że jestem chora, że muszę się kłuć i w ogóle, że mam tyle obowiązków, o tylu rzeczach muszę pamiętać.
Dzisiaj jest 28.02.2007r. a ja dopiero zebrałam się w sobie żeby to napisać. Za dwa dni minie 5 miesięcy w moim nowym życiu. Chciałabym podziękować moim rodzicom, znajomym, lekarzom, tej wspaniałej stronce i ludziom którzy ja odwiedzają.
To moje GG: 9556908. Z przyjemnością popisze z innymi słodkimi....
Jowita