Gabrysia, nasza starsza córka, nasze pompy insulinowe zna bardzo dobrze. Codziennie widzi, jak na nie spoglądamy, patrzymy, ustawiamy bolusy. Nie jest też dla niej obce mierzenie poziomu cukru we krwi. Nie jeden raz leci za nami krzycząc "mamo, tato, twój glukometr". Potrafi też rozpoznać futerały glukometrów i podać, gdy ją o to prosimy. Jak na dwulatkę, zna cukrzycę swoich rodziców dość dobrze i razem z żoną mamy nadzieję, że ta znajomość do tego się ograniczy.
Druga córeczka, młodsza, 7 miesięczna Antosia też czasami dorwie moją pompę. A to pociągnie za drenik, a to złapie samo urządzenie. No tak, nie ma jak zabawka za 17 tysięcy złotych. Wie, co dobre. Trzeba uważać, szczególnie jak nasze córeczki lądują w łóżku rodziców. Pompa z reguły spoczywa sobie gdzieś swobodnie obok mnie i w każdej chwili może wpaść w małe rączki. Pamiętam kiedyś, jak jeszcze byłem na Veo, jak Gabrysia, leżąc ze mną w łóżku, bawiła się pompą i nacisnęła przyciski szybkiego bolusa. Nastawiła kilka jednostek. Do podania "dodatkowej" insuliny brakował naciśnięcie przycisku ACT. Na szczęście w porę się zorientowałem. Z MiniMed 640G jest o tyle dobrze, że automatycznie blokuje się jej ekran. Zmniejszyło się więc ryzyko niekontrolowanej podaży insuliny.
(kliknij, aby powiększyć)
A jak już usypiam, czy to starszą, czy młodszą, to trochę uciążliwe są alarmy i powiadomienia, które zawsze akurat wtedy muszą się aktywować. Wszystko dzwoni i brzęczy. Owszem, pompa oferuje nam czasowe wyciszenie powiadomień, ale w natłoku rodzicielskich obowiązków jakoś zawsze zapominam, aby to aktywować. A tutaj trzeba spojrzeć na pompę i zatwierdzić alarmy. Nie zawsze jest ku temu sposobność - szczególnie, jak dziecko akurat przebywa na moich rękach.
Pewno razu, podczas usypiania, Gabrysia mówi do mnie "Tato, wyłącz to, to twoje pika". Innym razem, Gabrysia leży w swoim łóżku, a ja będąc na podłodze koło niej, przeglądam menu pompy. Wydaje mi się, że córka już śpi, gdy nagle słyszę, jak mówi "co to za głos?". Kolejna sytuacja. Gabrysia, w ciemny pokoju, widzi moją świecącą pompę, która akurat wyświetliła alarm i woła "tato, miga tutaj". Sprytne i spostrzegawcze dziecko.
(kliknij, aby powiększyć)
Jeszcze jedna zabawna sytuacja. Gabrysia na kibelku, robi siku. Ja przy niej, pilnuje jej. Trzeba w końcu pomóc jej wejść i zejść z kibelka. Nagle, ni stąd ni zowąd Gabrysia robi zeskok. Zeskok tak niefortunny, że zahacza swoją rączką o wystający spod ubrania dren. I po wkłuciu. Wyrwane. Do wymiany. Najśmieszniejsze jest to, że podobna sytuacja wydarzyła się też mojej żonie, gdy ta z nią była w ubikacji. Teraz, gdy któreś z nas idzie z Gabrysią do ubikacji, ta zawczasu przypomina i ostrzega "Uważaj na pompę, żeby się nie popsuła". Oczywiście chodzi jej o to, aby uważać na wkłucie, które już nie raz zostało jakimś cudem wyrwane.
W momencie, jak przechodziłem z pompy Paradigm Veo na system MiniMed 640G to przez kilka dni byłem bez pompy. I wiecie czego mi wtedy brakowało? Podświetlania! Szczególnie wtedy, gdy usypiałem Gabrysie w jej pokoju. Było ciemno, a jak chciałem sprawdzić, czy córka śpi to świeciłem ekranik pompy żeby zobaczyć, jak wygląda sytuacja.
Mąż, żona, dwójka dzieci - to nasza kochana rodzina. Jak już wspomniałem zdarza się, że córeczki przychodzą w nocy do naszego łóżka. Wtedy śpimy w szóstkę. Jeszcze z nami dwie pompy, które się bardzo lubią i czasami ich dreny zaplątają się w uroczy supełek. Ale o tym, może, kiedy indziej. :)
Jerzy Magiera
autor portalu mojacukrzyca.org
(kliknij, aby powiększyć)